poniedziałek, 7 września 2009

Paproch.....

O ja durna i naiwna blondina.
Myślałam, że jak Crisa w domu nie będzie to ja sobie odpocznę deczko.
No bo obiadów nie będę gotować (Tek i tak woli bułę z szynką).
Poczytam sobie,pobyczę się troszkę,poneronię na kanapie,filmy pooglądam ulubione.
Taaaaa..
No więc siedzę na kanapie,pilota mam w łapie i latam po kanałach.
Tu zerknę na kabaret jaki,tam na piosenkę a i o film zahaczę czasem.
Wchodzi Tek:
-Mama,co na obiad?-pyta me dziecię głośno.
-A skąd ja mam wiedzieć?-odpowiadam zgodnie z prawdą.
Jak krasnoludki nie ugotowały to nic nie ma.
-Ale ja jestem głodna-rzecze me wredne dziecię
-To weź sobie coś-odburkuję-I nie zawracaj głowy!
Tek poszła do kuchni.
Za chwilę wraca i nudzi, że w kuchni NIC nie ma.
Wzdycham ciężko,zwlekam sie z kanapy i udaje się do lodówki.
Lodówka pustawa ale coś tam znajduję.
Wyciągam parówki,żółty ser,biały ser,wędlinę, masło.
Bułki też są.
I pomidory i małosolne w kamiennym garnku.
-Córka-krzyczę-chodź no tu szybko.
Ona przychodzi i patrzy na mnie.
-Zobacz na to-mówię-to jest NIC?
-A tam,w porządnym domu jada się obiady!-odpowiada ta gadzina jedna.
Popatrzyłam na nią wzrokiem bazyliszka i zabrałam się za ciasto naleśnikowe.
Nasmażyłam.
Ja jadłam z jabłkami a ona z parówkami,żółtym serem i ketchapem.
Po obiedzie kawa i dalsze neronienie.
Dzwoni komórka.
-Witaj Skarbie-cieszy się jak wariat Cris-co robisz?
-Neronię się i trawię naleśniki-rzekłam zgodnie z prawdą.
-Z jabłkami? Mniam,mniam-rozmarzył sie Cris-Uwielbiam!
-Wiem, że uwielbiasz,jak wrócisz to ci zrobię!
Cris się ucieszył i zażyczył sobie jeszcze ogórkowej,rosołu,kurczaka pieczonego,placków ziemniaczanych...
Długą listę wymienił żarłok jeden!
A potem powiedział, że muszę iść do PZU i do banku należności zapłacić.
No to zwlokłam się dzisiaj z łóżka skoro świt i udałam się do miasta.
W PZU kolejek nie było, szybko załatwiłam co trzeba i udałam się do banku.
I tu mnie szlag lekki trafił.
W banku tłum.
Same liczyrzepy.
Stoję grzecznie w kolejce ale cholera mną trzepie.
Z przodu dwie liczyrzepy głośno nadają o księdzu na wczorajszym kazaniu ( w banku obowiązuje cisza,przypominam).
Za mną kolejna liczyrzepa,woniejąca jakimiś fiołkami, stale wskakuje mi na plecy i dyszy w kark.
Nienawidzę!
Mam ochotę się odwinąć i walnąć torbą z całej siły!
Ale zagryzam tylko zęby i powtarzam mantrę:"wytrzymam i wyjdę na świeże powietrze"!
Dotarłam do kasy,zapłaciłam i wypadłam.
Odetchnęłam głęboko kilka razy bo na dworze w międzyczasie piękny dzionek sie zrobił.
Idę sobie do domu,chodniczkiem betonowym wąskim,obok drzewka różniaste rosną.
Mijaja mnie różni ludzie.
Naraz łowię kątem oka, że wszyscy się gapią w okolice mego biustu.
Zerkam dyskretnie i widzę, że mam na bluzce jakis paproch.
No to strzepnęłam ręką i zrobiłam brunatną plamę na całe cycki i kawałek brzucha!
Z ust wyrwało mi się mało parlamentarne słowo!
A potem szłam do domu bocznymi ścieżkami zasłaniając tors gazetą....

Miłego dnia

9 komentarzy:

BrakNicka pisze...

No tak... człowiek sobie zawsze naobiecuje co to będzie robił gdy nic nie będzie robił :D a potem wychodzi jak zawsze.
No i ta złośliwość rzeczy martwych...

Anonimowy pisze...

Moje dzięcie wyzywa mnie od leniwych,,bo kupuję dla niego gotowe ze szkoły,,,Ale w czasie wakacji i weekendy gotuję:))
Myślę,że z wielką chęcią byś nagotowała duże ilości byle luby byl na miejscu.

Mijka pisze...

ojtam, boczne sciezki sa spoko:))))))

Beata pisze...

ojej, ale jutro zobaczysz, dziecko nie będzie jadło, a bluzka będzie czysta:)
odpoczywaj za mnie tez!

anabell pisze...

A co to było? Paprochy to się dają zrzucić i nie rozmazują po całym torsie.
Miłego, :)

zgaga pisze...

A cóż to było, że Ci całe popiersie zabadźgało? Bo jakoś domyśleć się nie mogę...

Dyszących w kark też nie cierpię. W ogóle moja strefa intymna ma co najmniej metr i gdy ktoś przekracza, dostaję świra!

Mijka pisze...

a generalnie nienawidzę kolejek i dyszących o!!!!!!

no i właśnie,co to za paproch był??????

dikejka pisze...

Moje dziecię najchętniej jadłoby bitki z makaronem. Nie ma bitek - nie ma obiadu;)
No, może ciut przesadzam, bo ostanio nieco rozszerzył upodobania, ale bitki w dalszym ciągu niepodzielnie zajmują pierwsze miejsce:))

A ten paproch, to czym być się okazał? :D

Neskavka pisze...

Dzisiaj obiad będzie pokazowy!
Kuraka piekę!

I nie mam pojęcia co to było ale plama była nieziemska.