wtorek, 31 lipca 2012

Zrobiło się ....

chłodniej.
Mogę więc normalnie funkcjonować.
Mogę dreptać po domu nie targając ze sobą butelki zamrożonej wody,nie dyszę jak parowóz i nie warczę na rodzinę.
W niedzielę zdychałam z upału i warczałam.
Więc Cris zabrał psicę i pojechał do swojej matki.Ona ma baaaaardzo duży trawnik przy domu po którym psica może biegać.Więc psica biega do wypęku.Jest wtedy absolutnie szczęliwa i taka.... no nie da się tego opisać.Ja się nią zwyczajnie zachwycam.Muszę foto zrobić ale zawsze zapominam o aparacie.
Nie było ich z 2 godziny.
Ja w tym czasie zrobiłam sałatę,obrałam pyry i upiekłam kurczaka ( wcześniej go rozparcelowawszy na części).
Ugotowałam michę psu.
Pokroiłam warzywa do sałatki na kolację.
Ogarnęłam sypialnię i łazienkę (Cris się golił i brał prysznic więc nachlapał).
I własnie miałam usiąść z książką jak Cris wrócił i przytargał ogromną ilość jabłek.
I coby się żonie (czytaj Neskavce) nie nudziło,zażyczył sobie kompotu,naleśników z jabłkami i ciasta.
Po czym siada i łapie za pilota.
I co robi Neska czyli idealna żona?
Uśmiecha się pięknie i mówi :"jak sobie życzysz,Skarbie"?
Otóż nie!
Neska udaje,że nie słyszy!
Psicę czochra uśmiechniętą i dalej siedzi na kanapie,dyszy,wodę z lodem z wysokiej szklanki pije,czyta i nóżką kiwa.
I tak do końca niedzieli z przerwą na obiad.
Bo w upały wolę czytać książki niż stać w kuchni.
No a w poniedziałek zrobiło się chłodniej więc był kompot i jabłka do naleśników.
Bo zanim zrobiłam ciasto naleśnikowe to rodzina (czytaj Cris),niby kosztując,wyjadła mi usmażone jabłka!
Więc dzisiaj smażę kolejna porcję owych jabłek bo jednak tych naleśników Cris mi nie podaruje.

Też tak macie,że Wam rodzina spod ręki wyjada co leksze kęski?


Miłego dnia.

sobota, 28 lipca 2012

Jakby kto pytał....

to moje komentarze u Zgagi i Srebrzystej latają po Onecie.
Bo pod notkami ich nie ma.
Znaczy norma.
Onet zawsze mnie wkur....znaczy denerwował,głównie latającymi po oczach reklamami.
Dlatego nie zdecydowałam się mieć tam bloga.

Ale Blogger też mnie czasami denerwuje.

Wszystko mnie denerwuje bo na dworze znowu upał!!!!

piątek, 27 lipca 2012

Nie mam siły pisać.....

upały mnie dobijają.
A siedzenie w kuchni przy włączonym piekarniku,ze słońcem grzejącym na maksa w kuchenne okno to masakra.
I od wczoraj nie mogę patrzeć na ogórki.Takie do kiszenia.
Cris przytargał chyba z tonę.Dostał od kumpla,który też nie może patrzeć na ogórki bo ma ojca z polem.
No więc Neska zakasała rękawy i następny upał spędziła w kuchni.W całym domu śmierdzi czosnkiem,dużo go dawałam bo Cris lubi w ogórkach.To niech ma.
Za to ja będę miała zupę ogórkową.Też bardzo lubię.

Przy okazji wyszło na jaw,że psica lubi zapach czosnku.Wąchała moją rękę mrużąc oczy,całkiem jak narkomanka.

Dzisiaj planuję się pobyczyć.
Obiad mam ugotowany,pyry tylko dogotuję.
Spacer z psem to przyjemność.No chyba,że spotkamy jakiegoś psa.
Wtedy Aza zamienia się w przekupę.Drze mordę na całe osiedle mimo kagańca na pysku.Ale głos ma piękny!

To idę zabić córkę bo "ukradła" mi kolejny tom przygód Wędrowycza!
A na półce 15 innych książek.Noż.

Miłego dnia.

PS. GDZIE JEST ZGAGA ???????

środa, 25 lipca 2012

Kiedy wyszłam.....

za mąż po raz pierwszy,szybko okazało się,że jestemy z dwóch różnych galaktyk.Z przysięgi małżeńskiej mąż zapamiętał tylko tyle,że ma prawa i wspólnotę majątkową.Byłam cierpliwa i nie robiłam awantur.
Do czasu.
Potem poleciały ostre słowa a następnie talerze.
Mąż nie był kompletnym debilem i "aluzju paniał".
Grzecznie zabrał walizki.
Odetchnęłam z ulgą nie wiedząc,że to dopiero początek walki...
To co wyprawiał ten człowiek....
Niech mu Bóg wybaczy bo ja nie mogę-ja jestem ateistką.
Rozwód ciągnął się dwa lata.
Słowo "mężatka" wykreśliłam ze swojego życia na zawsze.

Jeszcze przed ślubem poznałam Crisa.Nasze drogi czasami się przecinały.Traktowałam go jak przyjaciela.Często mu się wypłakiwałam na ramieniu.On zawsze miał dla mnie dobre słowo.Bardzo dobrze czułam się w jego obecności.
I zawsze się dziwiłam,że nie ma dziewczyny ale długo go o to nie pytałam.
A kiedy już zapytałam...

Zanim zgodziłam się zostać żoną Crisa znalimy sie 14 lat!
Leci nam 13 rok małżeństwa.

Wczoraj nakrzyczałam na Crisa.
PIERWSZY RAZ!

Kłótnia trwała całe 15 minut.

A poszło o pierdołę.
Dzisiaj nawet nie pamiętam czy to był gest czy mina.
Ale przypomniło mi pierwszego męża...

Nie,nie jesteśmy na wojennej ścieżce bo Cris nie potrafi się na mnie gniewać.

Ale i tak czuję się podle.

A Cris ma dzisiaj imieniny....

piątek, 20 lipca 2012

Wypadałoby cosik skrobnąć....

ale weny całkowicie brak.
Korci mnie,żeby zmienić wygląd bloga.
Ten za bardzo mi się kojarzy z Żabulkiem.
A przecież minął już rok odkąd mamy nowego psa.
Pewnie chcecie zdjęcie?
A proszę bardzo! Czy widzicie jej piękne oczy?



Pozdrawiam wszystkich,którzy tu jeszcze zaglądają.
Miłego dnia