niedziela, 28 czerwca 2009

Aktualności....

Mamy lato nieprawdaż?
Z góry leje..
Niebo płacze????

A w czwartek mówili w telejajku, że powódź nam nie grozi...

sobota, 27 czerwca 2009

Dojrzewam....

Powoli dojrzewam do poplucia jadem.
Mam parę tematów.
Oj będzie się działo!!!!

Ostatnio chodzę podminowana więc uprasza się nie nadepnąć na odcisk.
Bo krew sie poleje!!!!

Od jakiegoś czasu do białości rozgrzewa mnie pewien blogowy debil.
Osoba już,powiedzmy,"leciwa" a pstro w głowie.

Ja rozumiem,że każdy,u siebie,może pisać co chce.
Ale pisać tylko po to,żeby "krewni i znajomi Królika" mieli co czytać???

I to wieczne przekonanie,że JA czyli ów debil jestem najmądrzejszy,najzgrabniejszy,bóstwo absolutne.
A reszta to motłoch.

Ale motłoch potrafi podnieść z ziemii kamień i przypierd.....lić w głupi łeb.
I to z taką siłą aby ten poleciał w kosmos w postaci miliarda cząsteczek.

I nie zgadujcie o kim mowa.
Debil ma bloga publicznego.
I nawet dużo publiki debila czyta...
Nawet ja,szczególnie jak mi za wesoło.
Bo wqurw gwarantowany!

Miłego...

PS. Przyznać mi się ale już!
Kto wchodzi do mnie z takiej frazy:
"do tanca potrzeba kielbasy i chleba a ja mam same jajka tekst piosenki"

Booooskie !!!!

piątek, 26 czerwca 2009

ŻEŻ ..... dlaczego ?????

Jeżeli to prawda....
Dziękuję Michael.
Za całokształt,za wszystkie wzruszenia...
Odpoczywaj..

czwartek, 25 czerwca 2009

Żerardzik...

Na początku go nie lubiłam.
Potem go pokochałam za pewien film.
Potem znowu popadł w niełaskę za sprawą pewnego filmu w którym latał goły i "chłapał".
Bo film był o problemach w związku kiedy facet "nie może"...
Minęło parę lat i miłość wybuchła na nowo za rolę Wścieklaka!
A kiedy sister podesłała mi to:
GERARD DEPARDIEU - Pauvres Diables (Vous Les Femmes)

uwielbiam tego brzydala.

A wy?
Kochacie Gerarda Depardieu?

Miłego

wtorek, 23 czerwca 2009

Ponoć mamy lato...

Jeśli zaraz nie przestanie to ja prorokuję następny potop.

Uszy bolą od łomotu,oczy oślepione błyskawicami.
W domu ciemno,palą się wszystkie światła.
Po spacerze pies mokry,ja mokra,w butach chlupie.
Parasolka połamana.
Zamiast chodnika strumyk.
O jezdni nie wspomnę.
Studzienki zapchane.

Gniew boży????

poniedziałek, 22 czerwca 2009

piiii

no żeż...
Tu możecie komentować bo poprzedni kaput.
Nie wiem co się dzieje...

niedziela, 21 czerwca 2009

Komp na wakacjach...

Czyszczę kompa.
Bo zapchany niesamowicie i nic znaleźć nie mogę.
Szukam przepisu co go obiecałam.
Zgrywam na płytki zdjęcia i inne niezbędniki.
Mam na uszach słuchawki....i swiat przestał istnieć.

Tomcio z Eryczkiem.Zgadnijcie którego kocham bardziej?



A tu ta z grubą du...



Ukochany film:



Jak skończę to dam głos.

Miłego dnia

PS.Nie wiem co się dzieje ale nie widzę komentarzy....
a pokazuje mi,że Srebrzysta napisała.

czwartek, 18 czerwca 2009

No wiecie dobrzy ludzie !!!

Na jednym z blogów,które mam w ulubionych,autorka często cytuje Terry'ego Pratchetta.
No tak ma bo go wielbi chyba.
Nie znam osobnika,bo on w fantastyce robi a ja z fantastyki to tylko Stasia Lema i braci Stugackich wielbię bardzo.
Wolę inną literaturę.
No więc się niezbyt zainteresowałam.
Wczoraj znowu,u mojej ulubionej Asi(co pięknie śpiewa),przeczytałam,że też wielbi owego Pratchetta.
Tu już się więcej zainteresowałam bo mi się wstyd zrobiło.
I postanowiłam do biblioteki się udać w najbliższym czasie.
Muszę tylko dokończyć 3 książki co je aktualnie czytam i stale mi coś w ich czytaniu przeszkadza.
Latam po domu,obiad gotuję, pranko,prasowanko,spacery z Żabulem ukochanym.
Wrócił z pracy Cris,zmęczony nieziemsko bo ciężki dzień miał.
Podaję mu gorący obiad pod nos.
On spożywa,ja się przyglądam i gadam.
-Wiesz,muszę w bibliotece Pratchetta wypożyczyć.Wstyd mi, że dziewczyny się zachwycaja a ja nie znam,kto on.
Cris popatrzył na mnie,skończył jeść.
Po czym wstał,podszedł do biblioteki ze SWOIMI książkami,wyciągnął jedną,bardzo cytrynową w kolorowe mazgaje i mi ją wręcza.
A ja patrze i widzę:Terry Pratchett "Czarodzicielstwo".
No wiecie ludzie!
Dopiero dzisiaj on mi ją daje?
A potem, jako ten ciekawski człowiek wlazłam na Wikipedię a tam :
Czarodzicielstwo (ang. Sourcery) - humorystyczna powieść fantasy Terry'ego Pratchetta,wydana w 1988 r.
W Polsce książka ukazała się po raz pierwszy w 1997 r. nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka (ISBN 83-7469-021-8).
Jest to piąta część długiego cyklu Świat Dysku, zaliczana do podcyklu o Rincewindzie.

Na Dysku pojawił się Czarodziciel-potężny mag będący zarazem źródłem magii,który zamierza podporządkować cały Dysk swoim kolegom po fachu.
Przeszkodzić mu w tym próbują mag-nieudacznik Rincewind,córka Cohena Barbarzyńcy,Conena oraz Nijel Niszczyciel.


To lecę czytać.
Jakby mnie nie było to wiecie...

Miłego dnia życzę.

środa, 17 czerwca 2009

Ona nadchodzi-drżyjcie...

Godzina 18.00.
Wraca Cris z pracy.Ja w kuchni przy garach.
Żabul tradycyjnie drze mordę na pół osiedla.
Cris go ucisza,gruchają do siebie z pięć minut po czym mój małżonek całuje mnie w nos,w grzywkę i z rozpędu w ucho.
Następnie wręcza mi dwie torby. W jednej zakupy,w drugiej tradycyjnie truskawki.
Nalewam mu duży talerz gorącego,pachnącego krupniku na żeberkach (mniam,mniam),stawiam michę Żabulowi (wcinaj piesku) i zabieram się za szypułkowanie.
Ale wpada Tek.
Ściskają się z Crisem a potem ja zawału dostaję bo latorośl moja mówi:
-Daj Mamuś, ja zrobię te truskawki a Ty idź,poczytaj sobie i odpocznij!
No to wypadłam szybko z kuchni coby zdania nie zmieniła.
Chłopy zjedli i przyszli za mną do pokoju.
Cris z wielkim kubasem .
Za chwilę i Tek przyszła i taszczy lody z truskawkami do tej kawy.
No to siedzimy i jemy.Żabul grzechocze butelką po wodzie mineralnej,którą się bawi.
I prowadzimy konwersację:
-Cris,pytam-czy Ty jesteś katolikiem?
-Ano jestem-przyznał się bez bicia.
-Ale takim gorliwym-dociekam nadal.
-Nie bardzo-rzecze on.
-I nie boisz się?-wredna ze mnie maupa
-Nie,a czego?-ciekawskie z niego stworzenie.
-Bo wiesz,dzisiaj w telejajku była taka dyskusja.
Siedziało w studio 5 panów w tym trzech w wieku mocno zużytym.
Tak z wyglądu to mumie egipskie młodziej wyglądają.
I ci panowie prowadzili kłótnię pod tytułem:"Madonna zagraża katolikom".
-Tak??-dziwi się Cris.
-Bo wiesz, że Madonna ma wystąpic w Polsce, na Bemowie.
W dniu 15 sierpnia. A to jest swięto katolickie,tak?
I wszyscy się boją tego występu bo sprzedano 100 tysięcy biletów.
Pikiety mają być.I ksiądz z kropidłem i delegacją moherów w beretach.
-A to coś pomoże?-docieka dalej Cris.
-No,nie wiem,bo tak się smiałam, że nie słyszałam co mówili.I teraz nie wiem z której strony zagraża i w jaki sposób.
Może powtórzą to sie wsłucham.

A Wy moi mili?
Boicie się?

Miłego...

A tak na marginesie-nigdy nie lubiłam Madonny.
Miałam nosa,nie?

poniedziałek, 15 czerwca 2009

Złam jak diabli...

Coś się dzieje w powietrzu bo mi notki wyje... w kosmos!
Wściekłam,idę kawa obalić.
I truskawki ostatnie do niej,O!
I będę odpoczywać po długim weekendzie.
Dobrze,że już sie skończył.

A na dworze upał!
No żeż!!!!!

Bywajcie mili ludkowie...

środa, 10 czerwca 2009

Tak zwany sezon...



Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek,
A na tym stoliczku pleciony koszyczek,
W koszyczku truskawki, w truskawkach szypułki.....

Od kilku dni mam wrażenie, że jestem jedną wielką truskawką.
Codziennie Cris przywozi 5 kilo,prosto z pola,brudne jak nieszczęście bo deszcze padają.
Wręcza mi owe dwie reklamówki z szerokim uśmiechem na obliczu.
Znaczy prezent taki żonie swojej ukochanej zrobił,tak?
No więc szypułkuję i rąk ludziom nie pokazuję.
U mnie truskawki się zjada na surowo.
No dobra,nie narzekam wcale bo wiem,że sezon na nie jest krótki.
Wszelkie soki i dżemy to profanacja.
No więc robię ciasta z truskawkami,pijemy koktajle,lody polewam zmiksowaną truskawką z cukrem.
Zamiast śniadań i kolacji truskawki z dodatkami.
Bo obiady jeszcze w miarę normalne jemy,żaden tam makaron z truskawkami brrrr...
Ale zastanawiam się nad pierogami...
I trochę truskawek zamrożę.
Jak mi Cris narozrabia to mu zrobię z nich zupę.
Owocową.
Truskawkową.
A on ucieknie z domu z krzykiem....
Mówiłam,że wredna jestem?

Miłego dnia

PS.A tak na marginesie-UWIELBIAM TRUSKAWKI !!!

sobota, 6 czerwca 2009

Dobra rada...

Jeżeli ktoś z was ma wroga,takiego osobistego,największego,to niech mu życzy zapalenia stawu skokowego.
Bardzo "przyjemna" rzecz i długotrwała.
Zaręczam!

PS.Szczegóły tam gdzie wiecie

Miłego

środa, 3 czerwca 2009

Idziemy do kina.....

Kiedy młody człowiek z dziecka przekształca się w nastolatka a potem w młodzież, do głosu dochodzą hormony.
I naraz zamiast kumpeli czy kumpla widzi się dziewczynę lub chłopaka.
Zaczynają się pierwsze fascynacje i wzdychania.
Dziewczyny zaczynają trzepotać rzęsami,falować biustem,spryskiwać się różnymi pachnidłami.
A chłopcy?
Kombinują jakby tu takie wzdychadło poderwać.
W czasach mojej wczesnej młodości pierwszymi oznakami zainteresowania było ciągnięcie dziewczyny za warkocze.
Miałam,długie.Byłam ciągana do czasu aż je obcięłam.
Potem było częstowanie gumą.Donald się nazywała.
Z czasem te podchody zaczynały być bardziej "wymyślne".
Podrywało się na lektury,na płyty przywożone z zachodu.
Jak już się takie wzdychadło zainteresowało swoją osobą to jej się wymyślało rozrywki.
Więc zapraszało się ją lub jego na kawę.
Albo do kina.
Za czasów mojej młodości do kina sie szło:
-na znanego reżysera
-na ukochanego aktora
-na film
A dzisiaj?
Szłam z Żabulem na spacer.
Zatrzymaliśmy się koło przystanku autobusowego.Żabul odpisuje na listy,ja czekam aż skończy.
Na przystanku grupa licealistów.
Gadają,popychają się,rechoczą.
Naraz słyszę jak jeden z wyrostków krzyczy do podchodzącej dziewczyny:
-Kaśka! Idziesz z nami do kina?
-A na co?-pyta dziewczę
-Na penisa Szyca!!!!

Miłego dnia.