poniedziałek, 29 września 2008

Awantura

Moja mama zawsze mówi, że rasowa kobieta potrafi zrobić trzy rzeczy z niczego:
sałatkę, kapelusz i awanturę.
W dodatku wszędzie słyszę i czytam, że nawet w kochającym się, wzorowym małżeństwie dochodzi do awantur. Zaniepokoiło mnie to. No bo albo ja nie jestem rasową kobietą albo nie jesteśmy wzorowym małżeństwem.
U nas nie ma awantur. Ba, my się nawet nie kłócimy !!! Miałam okazję to sprawdzić.

Cris, jak każdy osobnik płci męskiej, ma zakodowane, że weekend oznacza totalne lenistwo i full wypas na fotelu przed telewizorem.
Już w piątek, po powrocie z pracy, oświadczył, że wieczorem lecą "Gwiezdne Wojny" (ciekawe który raz z kolei) i on będzie ogladał. Ano dobrze.
Ponieważ ja nie trawię tego typu filmów zrobiłam kolację, wszyscy sie najedli, posprzatałam.
Tek poszła okupować kompa, Cris rozsiadł się na fotelu z pilotem w łapie, dla mnie nie było miejsca więc wykąpałam się, wzięłam pod pachę plik gazet i ległam w pościeli. Czytam sobie i dumam.....

W sobotę Crisa obudził Żabul, poszli na poranny spacer, po drodze kupili świeże bułki.
Ja w międzyczasie zrobiłam śniadanie i wykopałam Tek z łóżka. Zjedliśmy. Cris się kreci, widzę, że coś kombinuje. W końcu pyta :
" A może zrobiłabyś kawy? Kupiłem pączki."
Ano dobrze. Zrobiłam, wypiliśmy...Tek poleciała na kompa ("a bo to wiecie - moje ziomki teraz grają"), ja do kuchni obiad gotować. W międzyczasie nastawiłam pranie i ogarnęłam kuchnię.
A Cris tkwi przed telejajkiem.... Mnie zaczęło z lekka "ruszać" więc mówię:
- Słuchaj, jest piękna pogoda. Może byś to wykorzystał i założył nowe pokrowce w samochodzie bo leżą w szafie juz 2 miesiące" ???
Nie w smak mu to było ale poszedł. Zajęło mu to czas do wieczora...

W niedzielę od rana, jeszcze przed śniadaniem, dorwał się do pilota. Zrobiłam śniadanie, zjedliśmy. I znów padło pytanie: "A może napilibyśmy się kawy"....
Jeszcze z humorem poszłam do kuchni, zrobiłam, zaniosłam do pokoju. Właśnie w TV lecieli "Pancerni". Sama ich lubię , więc pod tą kawę... przeleciały dwie godziny. Około 13 ja mówię:
- Jakie masz plany na dzisiaj?
Cris popatrzył na mnie zezem i mówi: - A co masz na myśli
Ja: No co chcesz dzisiaj robić ??? Może przykleiłbyś tapetę bo sie odkleiła w kilku miejscach.
Cris: " Dzisiaj ???? W NIEDZIELĘ ??????
Ja: No i co z tego, że niedziela. W tygodniu Ciebie nie ma albo wracasz za bardzo skonany. Ja jakoś gotuję obiady, podaję Wam pod nos. Dla mnie nie ma niedzieli ???
I tu padło ze strony Crisa:- Ty to co innego !

Ludzie kochani !!!! Ale dostałam wnerwa !!!!
Rozdarłam się i strzeliłam drzwiami !!! Latam po kuchni, nastawiam makaron, gotuję rosół, piekę kurczaka... a wnerw mnie trzyma, oj trzyma. Ja mu dam "coś innego" !!!!

Cris w przedpokoju sie tłucze, grzechocze skrzynką z narzędziami....

Wchodzi Tek:
- Mamo, a cóż to ciężkiego w lesie zdechło, że Cris w niedzielę w roboczym kombinezonie lata ?
Ja - : Bo mu zrobiłam awanturę !
Tek: A to była awantura ??? Myślałam, że to przeciąg drzwiami trzasnął......

No i co wy na to ? Czy to była awantura???

Wieczorem, po raz pierwszy od 10 lat, Cris sie do mnie nie przytulił....

Ciekawe co dzisiaj będzie jak wróci z pracy......
Miłego......

piątek, 26 września 2008

Krabik


Żabul, jak każdy rozpieszczony, szanujący się pies ma pudło ze swoimi zabawkami. Codziennie rano, po spacerze, odstawia rytuał wyrzucania z pudła wszystkich w poszukiwaniu swojej najukochańszej.
To Krabik.
Granatowo-cytrynowo-oranżowy szkaradek z wyłupiastytmi oczami. Od roku obgryzany, dyrdolony, rzucany i tarmoszony po całym domu, ciągany za oczy i odnóża po wszystkich kątach. Nie obyło się oczywiście bez "katastrof"...
Najpierw Żabul wyciągnął dłuuugą nitkę przez co Krabik stracił otwór gębowy. Wyszyłam mu drugi. Potem, w ferworze walki, urwał mu przednie, prawe odnóże. Przyszyłam. Następnie zahaczył zębami i wyrwał pół środka. Wypchałam na nowo, zaszyłam co się dało, przyszyłam łatę....

Byliśmy wczoraj z Crisem w "Biedronce' a tam, w koszu, leżały nowe krabiki. Identyczne jak ten stary - ukochany. Kupiliśmy, przynieśliśmy do domu. Żabul na nasz widok wykonał taniec radości, mało sobie kupra nie urwał ! Naraz zobaczył na podłodze dwa Krabiki. Zgłupiał !! Biegał od jednego do drugiego nie mogąc się zdecydować co ma robić. W końcu wziął oba w pysk, zatargał pod ławę, zagarnął pod brzuch i leży cały szczęśliwy.Wyglądał jak suka z małymi.

Zrobiłam kawę, siedzimy, pijemy.
Wchodzi Tek, w ręce trzyma metkę i mówi:
- Wiecie co ??? Ale numer !!! To wcale nie jest Krabik !
Tu jest napisane, że to jest HOMAR !!!!

No wiecie ludzie ! Faktycznie - przecież kraby nie mają kupra yyy ,,,znaczy się odwłoka !!
Ja się mogłam pomylić ale ona, Tek, biolog od urodzenia !!!!!

Wieczorem nowy Krabik został schowany bo Żabul, stwierdziwszy, że ma ich za dużo, zaczął je za mocno tarmosić. Niech już lepiej wykończy starego....
Miłego dnia

środa, 24 września 2008

Do bani...

Dzisiaj mam dzień do bani...
1/ pogoda do bani - ciągle pada
2/ samopoczucie do bani - boli mnie głowa mino zeżarcia tabletki
3/ nie widzę na oczy - z powodu bólu głowy mam wrażenie, że mi zaraz wypłyną
4/ pies głupek - wlazł na spacerze w kałużę bo mu coś zapachniało
5/ córka łamaga - krzywo stanęła i teraz ją fest noga boli
6/ obiad do bani - po prostu go nie ma bo nikt nie ugotował a ja nie mam natchnienia
7/ mąż nieobecny do późna bo "robi" nadgodziny
i sami widzicie.

A jeszcze na dodatek muszę iść na pocztę i pewnie znowu będzie "do bani". Albo trafię na przerwę, albo na panienkę (na którą mam uczulenie), albo na kolejkę, albo mi jakaś "liczyrzepa" znowu nachucha w kark i naruszy moje poczucie bezpieczeństa wisząc mi na plecach.... echhhhh....

Mimo wszystko: Miłego dnia

wtorek, 23 września 2008

Nasze małżeńskie pogaduszki...

Oglądamy wieczorem TV.Czekamy na film (ponoć hit tygodnia). Oczywiście najpierw lecą reklamy.Właśnie "cudownej urody" młodzieniec przekonuje nas, że najlepszy jest szampon Head&Shouders.
Ja do męża:
- Cris, miałeś kiedys łupież??
Popatrzył na mnie,podumał i mówi :
-Nie przypominam sobie.
Ja: - no wiesz, łupież ma to do siebie, że trzyma się raczej owłosionej głowy....
Popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem, zapowietrzony jakby trochę i mówi "wredota".
Ale mnie było mało, bo nadaję dalej:
- No bo wiesz, mówi się przecież "łysy jak kolano". A widziałeś kiedyś kolano z łupieżem ?? No własnie !!!!

Że też on ze mną wytrzymuje.....

P.S. A Cris wcale nie jest taki łysy !!!!


Siedzimy w pokoju. Pijemy popołudniową kawę. Ja przeglądam foldery z kafelkami bo planujemy remont łazienki.
- Cris zobacz jakie ładne - czarna kawa łączona z cappuccino.
- On kiwa głową, że owszem ładne.Przeglądam dalej. Podtykam mu pod nos co ładniejsze aranżacje, on cały czas potakuje lub kreci głową.
W końcu trafiam na ozdobne tynki. Pokazuję mu, on patrzy, kiwa głową, że się zgadza.
Późny wieczór, leżymy w łóżku. Ja prawie zasypiam.
W pewnym momencie Cris mówi:" Wiesz co, Skarbie ? Tak sobie myślę... A jakby tak ,zamiast kafelek, w łazience położyć tynk ozdobny ......

Że też ja go w tym momencie nie zabiłam !!!!!!

-Cris co chcesz na obiad ? Ogórkową czy barszcz?
- Rosół - pada szybka odpowiedź.

I pytaj tu takiego ! A na obiad i tak była grzybowa.

c.d.n.

Miłego dnia

sobota, 20 września 2008

Do Pana K.

Jak ja nie znoszę naszych polityków!!!

Nie dość, że nie ma na czym oka zawiesić, to na dodatek gadają od rzeczy, niezrozumiałym językiem.
Wczoraj, całkiem przez przypadek, usłyszałam, jak pewien poseł o nazwisku na literę K. uzasadniał konieczność przywrócenia dnia wolnego 6 stycznia czyli Święto Trzech Króli. Cytuję z pamięci:"Trzeba ustanowić dzień wolny aby ludzie mogli pójść do kościoła a potem zjeść wspólny obiad".
O żesz !!!!! Zatrzęsło mną ! Co za głupota !
Drogi Panie K. ! Ci co nie chodzą do kościoła dalej nie będą do niego chodzić, a ci co mają taką potrzebę, znajdą do niego drogę.
A wspólny obiad ? Ja nie potrzebuję dnia wolnego aby go zjeść codziennie!

Podczas pańskiego gadania na ekranie wyświetliła się informacja,że dzień wolny kosztowałby Skarb Państwa 4 mld złotych ! Kogo na to stać? I z czyjej kieszeni ? A może tak z własnej Panie K. !!!
A jeśli już dni wolne tak Wam czyli PiS leżą na wątrobie,to może jeszcze 2 maja zrobić dniem wolnym. Bo jest między 1 a 3 i pracodawcy nie bardzo wiedzą, co z nim zrobić. Na jeden dzień nikt nie chce wracać do pracy, więc jest to przeważnie dzień wolny, do odpracowania.
A może tak w ogóle wszystkie dni wolne i niech się ludzie modla w kościele ! A kwestia wspólnego obiadu im odpadnie bo nikogo nie będzie na niego stać...
Miłej soboty.
P.S. Gwoli ścisłości - jestem ateistką.

środa, 17 września 2008

R jak rodzina cz.2

Zawsze myślałam, że moja córka Tek, która ma już troszkę wiosen za sobą, zna język polski. Dziś jednak zwątpiłam.

Córka gra namiętnie w Lineage'a i oto nasza dzisiejsza rozmowa.

Siedzę sobie przy kompie, buszuję po ulubionych stronkach a tu wpada ona i od progu :
- Tek : Mamo wpuść mnie szybko na kompa !
- Ja : A to dlaczego ? Przecież coś robię.
- T. : Bo wieczorem lecimy z Klanem na Raid Bossa !
- J. : No i co z tego ?
- T. : I muszę zrobić questa,zdobyć matsy i czerwoną szmatkę. A żeby ją zdobyć muszę ubić mobki, kupić szoty za adenę i potionki na hp a tego nie robi się szybko. Do tego mamy fajne party bo moje ziomki grają teraz w Monastery of Silence !!!!

No i co ??? Z ogłupiałą miną poszłam odgrzewać gołąbki na obiad.

c.d.n.

Moje fascynacje cz. 1


1. "PACHNIDŁO"

Najpierw była książka.Prezent od rodziców na Gwiazdkę.

Był to dla mnie czas szczególny bo tydzień wczesniej dowiedziałam się, że jestem bardzo chora. Ja,okaz zdrowia,żadnych objawów,nic mnie nie bolało i naraz taka diagnoza....Siedziałam przy świątecznym stole i nie miałam siły skosztować tradycyjnych potraw....Następnego dnia po Sylwestrze trafiłam do Szpitala - spędziłam tam 5 miesięcy. Nie miałam nic do roboty,byłam bardzo słaba ale mogłam leżąc czytać i czytałam wtedy bardzo dużo.

"Pachnidło" Patricka Suskinda pochłonęłam z wypiekami na twarzy. Już od pierwszych stron książki czułam ten klimat XVIII wiecznej Francji, smród ryb na straganie,czułam tworzone przez Grenouille'a zapachy. Może dlatego, że podczas choroby bardzo zaostrzył mi się węch (zostało mi to do dzisiaj i jest to moim przekleństwem).

Marzyłam, żeby powstał film oparty na tej książce. Czekałam wiele lat i naraz informacja, że jest, nakręcili. Adrenalina mi podskoczyła, ciśnienie wzrosło... Było rzeczą wiadomą, że MUSZĘ go obejrzeć. Nie czekałam na seans w kinie. Ściągnęlam film z Internetu ! Nie zawiodłam się. Obraz Piękny, Cudowny, FANTASTYCZNY ! I nie interesują mnie opinie krytyków - im sie stale coś nie podoba- dla mnie to film Arcydzieło.

c.d.n.

niedziela, 14 września 2008

R jak rodzina


Cytuję za Wikipedią, że rodzina to :

1/ "Związek intymnego, wzajemnego uczucia, współdziałania i wzajemnej odpowiedzialności, w którym akcent pada na wzmacnianie wewnętrznych relacji i interakcji".
2/ "Grupa określona przez stosunki seksualne, odpowiednio unormowane i trwałe, tak by mogła zapewnić odnawianie się sfery reprodukcji.
3/ "Zazwyczaj jako rodzinę rozumie się dwójkę partnerów i wychowywane potomstwo.".

No to my tworzymy typową rodzinę.

My czyli 4 osobniki:

Ja - autorka bloga czyli Neskavka
Mąż czyli Połówek na tym blogu występujący jako Cris
Latorośl - moja córka zwana Tequila czyli w skrócie Tek
oraz istota najważniejsza - pies Dino zwany przez męża Żabul.

Posiadanie rodziny wiąże się z wieloma przyjemnościami,troskami,wyrzeczeniami,nerwami,kłopotami i czynnościami zbędnymi.

Obcowanie z członkami rodziny polega na zaspakajaniu ich potrzeb, zachciewajek i wszelkich innych "widzimisię'.

Rodzinę należy:
1/ kochać
2/ szanowac
3/ rozpuszczać
4/ KARMIĆ

Z rodziną należy rozmawiać !!
niestety jeszcze wszyscy śpią.......
c.d.n.

piątek, 12 września 2008

Przed weekendem...

Jestem nieprzytomna i nie mam siły.
Pogoda zmienia sie kilka razy w ciagu dnia. Rano, kiedy idę na spacer z psem, jest bardzo zimno, w południe prawie upał, wieczorem pada deszcz. Mój organizm sobie z tym nie radzi. Jestem senna, rozdraźniona, zmuszam się do najprostszych czynności. Gdyby nie codzienne obowiązki pewnie przespałabym cały dzień.
I jak ja mam przeżyć jesień i zimę ???
Jestem załamana......
Miłego dnia

czwartek, 11 września 2008

Dobranoc

Ludzie a czemu Wy jeszcze nie śpicie o tej porze??? Dobrej nocy.

Odsypiam...

Wczorajszą noc i pracowity dzień. Nie budzić - sama wstanę.
Miłego dniaaaaaaaaaaaaa hr hrrrrrrrrr

środa, 10 września 2008

Nocą...


Nie mogę spać.
Co można robić w nocy kiedy wszyscy śpią ???
Poczytałam książkę , zrobiłam sobie kąpiel w olejkach, wlazłam na neta... Siedzę teraz ze słuchawkami na uszach,buszuję i słucham ulubieńców.

Janusz Radek - kurcze co za głos !!! Aż 4 oktawy !!!!
Michał Bajor - kocham za głos i dobór tekstów.
Jacek Wójcicki - niedoceniany a ma głos-majątek.
Ewa Małas-Godlewska -boski głos w filmie "Farinelli.
Jan Kiepura - wiadomo.
Giuseppe di Stefano - "Serenada' Schuberta (majstersztyk).

Ooooo znalazłam "Takie tango" po chińsku".... szukam dalej "perełek".....

Jutro się wyśpię.

wtorek, 9 września 2008

Jestem....

Wlazłam na Wikipedię i cóż tam wyczytałam ? Otóż jestem:

1/ Człowiekiem jak mnie od lat przekonują inni
(chociaż moja mama w chwilach awantur mówi, że jestem nieludzka)
2/ Człowiekiem rozumnym (hmmmm tu mam pewne wątpliwości...)
3/ Osobnikiem płci żeńskiej (no ja myślę)
4/ Ssakiem (wiadomo dlaczego)
5/ Kobietą (no cóż.. cycki mam i jestem zdolna do rozrodu przez cały rok wg tejże wikipedii)
6/ Żoną (czyli jestem zamężna i mam drugą połowę)
7/ Matką (czyli posiadam potomstwo)
8/ Córką (mam oboje rodziców)
9/ Siostrą (posiadam rodzeństwo w ilości sztuk 2)
10/ Właścicielką (bo posiadam akt własności)
11/ Posiadaczką (czyli posiadam różne różniste)
12/ Panią (tak mnie nazywają obce dzieci)
13/ Skarbem ( tak mnie nazywa mąż chcąc się podlizać)
14/ Kicią ( jak wyżej ale jak chce coś oznajmić)
15/ Synową ( ponoć najbardziej lubianą)
16/ Sąsiadką (niekonfliktową i dającą sie lubić)
17/ Obywatelką (mam prawa i obowiązki wobec Państwa choć ono ma mnie w ... głębokim poważaniu)
18/ Klientką (bo załatwiam po urzędach)
19/ Numerem PESEL i NIP (dla Urzędu Skarbowego)
20/ Podatnikiem (j/w)
21/ Kochanką (lubię oj lubię)
22/ Czytelnikiem (namiętnym)
23/ Wielbicielką ( np. bassetów)
24/ Gospodynią domową, kucharką, zaopatrzeniowcem, praczką,sprzątaczką.........

i tak dalej i tak dalej....

A dzisiaj dowiedziałam się jeszcze, że jestem meteopatką .....

Miłego dnia.

poniedziałek, 8 września 2008

No i stało się...

Postanowiłam pisać bloga.Robię to pod wpływem pewnej "zamorskiej wiedźmy".No zobaczymy co z tego wyjdzie.
Będzie poważnie i mniej poważnie, o wszystkim i o niczym.Takie typowe pogaduchy i rozważania przy porannej kawie lub wieczornej herbacie.Kiedy mnie coś rozweseli lub zdenerwuje...

Jeszcze się uczę,więc cierpliowści mi życzcie.

Miłego dnia.