piątek, 22 stycznia 2010

Czekam na koniec zimy...

A tak czekam na jej koniec jak na zbawienie jakieś.
Dokopała mi ona w całej swojej rozciągłości.No może nie sama zima ale jej, że tak powiem,uroki.
Fakt,na świecie jest biało, bajkowo i pięknie.
Ale ja chciałam mieć taką pogodę w okolicach świąt a nie w styczniu.
Ponieważ z powodu mrozu i śniegu budownictwo zamarło,Cris ma przymusowy urlop.
A jego urlop to telejajko,DVD,książki i spacerki z psem.I wieczne dostarczanie mi rozrywek...
Zaczęło się od komunikatu, że nie ma co czytać.
-Skarbie,jedziemy do biblioteki?-Cris wpadł do kuchni bo ja właśnie talerzyki po śniadaniu myłam.
-A po co?-rzekłam na odczepnego bo właśnie patelnię podstawiłam i ochlapałam sobie pół brzucha.
-No jak to po co? Po książki bo nie mam co czytać!
-Ale ja jeszcze nie przeczytałam wszystkich swoich.Nie miałam czasu przez święta.
-A dużo Ci zostało?-docieka maużon mój.
-A nie pamiętam,5 czy 6.Leży stosik przy łóżku.
Cris poleciał,przytargał i zaczyna marudzić.
Ja wnerwa dostałam lekkiego ale postanowiłam nie psuć domowej atmosfery.
Odpięłam więc fartuszek,wytarłam ręce,wrzuciłam mięso nazad do zamrażarki i słodko się uśmiechając udałam się do pokoju.
A potem rzekłam:
-Słuchaj mnie,szczęście ty moje doczesne,czy ty nie możesz sobie założyć własnej karty bibliotecznej? Musisz się zawsze do mnie przylepiać?
Ty czytasz 4 książki a ja 15.Jak nie mam czasu to na mnie tupiesz a ja tego nie lubię.
Załóż sobie swoją i czytaj jak chcesz, a mnie zostaw w spokoju.
Cris nie dał się przekonać, uparł się jak osioł, że on nie chce oddzielnie on chce ze mną zawsze i wszędzie.
Stanęło na tym, że Cris obrażony siedział w fotelu a ja,prawie ze stoperem w dłoni,kończyłam czytać braci Strugackich.
Wyobrażacie sobie,fantastykę czytać na czas!I zrozumieć. Zgroza!
No ale skończyłam, zebrałam stos książek do oddania i pojechaliśmy do biblioteki.
Trafiłam na moją ulubioną panią bibliotekarkę więc wdałam sie z nią w konwersację a Cris poleciał półki obadać.
Gadam sobie i gadam,przy okazji listę życzeń pokazuję,ona mi przynosi ksiązki,poleca inne.Zebrał się nowy stosik.
Wraca Cris ze swoimi 4 książkami,patrzy na mój stosik i za głowę się łapie.
No więc ja znowu go agituję ale się nie dał przekonać do osobistej karty.
-Widzi pani, co ja mam z tym moim chłopem?-mówię do pani bibliotekarki-Przykleił się do mnie i nie chce się odkleić!
-Powinna sie pani cieszyć, że mu z panią tak dobrze-rzecze mi ona.
-A tam,zaraz dobrze,udaje.Jak każdy chłop!
Wzięłam książki,pożegnałam się i udaliśmy się do samochodu.
A potem w sklepie moim ukochanym zobaczyłam "krokiety z serem i BROKUŁĄ".
Nie kupiłam,niestety.
Za to kupiłam owoce bo była kartka jak wół:"POMARAŃCZ 4,50/kg".

A tak poza tym?

Żabul zdrowieje,po okresie głodówek zaczął znowu jeść.I pije jak smok!
A potem jego chore nerki nie wytrzymują więc mi kałuże wielkie robi.
Więc znowu byliśmy u kochanego Waldusia.On dał zastrzyk i powiedział, że niestety może się to częściej zdarzać.
Mamy psa ważyć i pilnować,żeby nie chudł.I jakby się coś działo to natychmiast przyjechać.
No więc obserwujemy uważnie,bardzo uważnie,ze ścisniętym sercem naszego starzejącego się domownika.
Lepiej nie będzie ale niech chociaż dłuuuuugo nie będzie gorzej.
Tylko o to i aż o to proszę.

Miłego dnia

13 komentarzy:

dikejka pisze...

Podczepiam się pod Twoją prośbę, aby zima się już skończyła.
W du...szy mam bajkową scenerię. Jest mi zimno i chcę 25 na plusie!

Jako fanka Żabula cieszę się, że mu lepiej:)

Neskavka pisze...

25 na plusie to może nie ale z 20 to jak najbardziej!
I dziękuję,fanko!

Nivejka pisze...

Nie rozumiem jak mogłaś nie kupić krokietów! Z brokuła;D
Jak się przeniosłam z manatkami na zachód polski bardzo mnie dziwiło, że tu wszyscy mówią "poproszę jedną porę" Sprawdziłam w słowniku. Ponad wszelka wątpliwość por to rodzaj męski... zapewne od spodni;)))

Anonimowy pisze...

"jenzyk" polski rządzi ;)

Neskavka pisze...

Nivejka-no sama żałuję strasznie."Następną razą" zakupię na bank.

Didżejka-ano rządzi i to jeszcze jak.Ostatnio widziałam jak pewna panienka napisała w telejajku KONDRAT zamiast Konrad.A imię Krzysztof-zatrzymała sie przy K,podumała i napiszała sz hehe.

zgaga pisze...

Pora, brokuła, pomarańcz i winogron - to normalka w naszych warzywniakach!

Żabulku, żyj długo i szczęśliwie!!!

anabell pisze...

Dołączam się do życzeń, by ta zima wreszcie przestała nas obdarowywać swymi wdziękami. Zima fajna, ale w górach, gdy cepry na nartach jeżdżą, ale w mieście- paskudztwo.Mój biedak nawet nie ma gdzie kiszek opróżnić, bo wszystkie trawniki zawalone śniegiem na 30 cm, a on biedak ma krótkie łapinki.Muszę mu udeptywać śnieg by się w nim nie "utopił".I mrozu też mam dość, nie tylko śniegu.
Miłego, ;)

żurawina pisze...

Za Zabulka ogromne kciuki trzymam!
O koncu zimy takze marze,choc jak szamanka w Egipcie ja wywolywalam i doczekac sie nie moglam,coz skad moglam wiedziec ze marzenia bywaja czasem niebezpieczne ;)
..a meza ksiazkowego tez posiadam,ale u mnie inna technika,zawsze kupuje to co tyle ze w obcym jezyku..pozniej narzeka ze to nie dal niego taki style..ostatnio podpatrzyl Pottera u synka znajomych i poszedl jego sladem..na szczescie-prawie,bo czyta w jezyku polskim i co jakis czas cisze przerywa jego pytanie "co to znaczy? " ;)

effka pisze...

Z utęsknieniem patrzę w kalendarz, kiedy w końcu będą te miesiące, co to można się rozsiąść się na balkonie, nos wystawić do słońca i nie przejmować się tym, że znowu lodowisko na chodniku...
Póki co, przyklejona do kaloryfera, czytam. Przynajmniej czas szybciej biegnie:)

P.S. Tekst z warzywnego: "Ta pomidora jest niedojrzała, weź tamtą" :)

Nieodległa w snach pisze...

można się do psa bardzo przywiązać
coś o tym stety/niestety wiem
będzie mi bez kochanej suczki niestety smutno
jak odejdzie


ja też jestem okradana z mojej karty bibliotecznej przez resztę domowników ;) nigdy nie mogłam zrozumieć jak można przeczytać fantastykę, więc podziwiam.

Beata pisze...

ja tam lubię pomarańcz i mandaryn, ale u nas pomarańcz za 2.99 byli:)

Żabulkowi spokojnego sikania zyczę:)

Anonimowy pisze...

No wiesz? No wieeesz.... , że siedzę tak przed laptopem, czytam i śmieję się sama do siebie. A propos. Co to jest telejajko? To znaczy telewizja w narzeczu kur? ;) A propos przyklejania i czytania. Męczył mnie był przez rok Małżonek Osobisty o Kurs Photoshopa z biblioteki. A że kniga chodlia, to musiałam oddawać.I znowu pożyczać. W końcu zakupiłam ślubnemu pod choinkę nie jedną, a dwie. I co? Se stoją na półce. Z innej paki. Nie jestem pewna, czy Ci podziękowałam za głos vel sms konkursowy. jeśli tak, dziękuję po raz drugi. Pozdrawiam Klaudia Maksa

Neskavka pisze...

Zgago-o tak! I "perfuma" tez króluje wszędzie.
Za Żabulka dziekuję.

Anabell-biedne te nasze psy zimą.
I również dziękuję.

Magnolia-Dziękuję.Mąż czuyający po polsku..no,no.Może weź i sama go nakieruj na ciekawą literaturę.Ja Pottera nie za bardzo trawię.

Effka-hahaha."Ta pomidora" pierwszy raz słyszę!
Balkonu niestety nie posiadam ale też już chcę słońca.

Nieodległa-no właśnie,owo przywiązanie..Ja z fantastyki to tylko Stasia Lema i braci Strugackich.

Beata-dziękuję.
U mnie drożyzna,niestety!

Klaudia-telejajko to telewizor bo te pierwsze miały ekran taki owalny.Gdzieś to wyczytałam i się przyjęło w rodzinie.
Dziękowałaś już ale miło mi.