czwartek, 15 października 2009

Takie tam.....

Siedzę w pokoju,pod kocem,z herbatką malinową w kubku bo dalej grypa mną trzęsie i gardło boli,z nosa też leci.
Słychać domofon.
Zwlekam się zła jak nieszczęście i warczę "słucham" do słuchawki.
-Poczta-wionęło z dołu.
-Do mnie?- pytam i wymieniam nazwisko swe.
-A do państwa C...-znowu wionęło z dołu.
Szlag mnie trafił nieziemski ale co pocztowiec winien.
Poradziłam mu, żeby następnym razem cegłówką w okno na parterze walnął to na pewno mu otworzą.
Albo o samochód taki wypasiony,srebrny się oparł,alarm się włączy więc oni też wylecą.
A potem nacisnęłam guziczek coby wlazł na klatkę.
Bo ja mam domofon na kody cyfrowe.
A sąsiedzi jedni moi mają w życi i domofonów nie odbierają.
Bo oni mają firmę i stale do nich ktoś tarabani.
A oni maja dość więc nie reagują.
Więc ludzie po wszystkich lokatorach wydzwaniają.
Od świtu do nocy.
No więc postanowiłam im awanturę przy okazji spotkania na klatce zrobić.
Jak już wylazłam spod tego koca to postanowiłam iść z Żabulem na spacer.
Poszperałam w szafie w poszukiwaniu SUCHYCH spodni bo już 4 pary mokrych na suszarce wisiały.
Bo leje jak z cebra więc ze spacerów wracałam mokrusieńka.
I w butach mi chlupało.
No więc wygrzebałam jakieś stare szmaty,odziałam swój zad,ubrałam kurtkę,wzięłam Żabula,worek ze śmieciami w łapę i idę.
Na dworze leje i wieje,ja zgięta w pół coby twarzy nie stracic do reszty.Żabul ma w nosie i w największe kałuże włazi.
Oblecieliśmy galopkiem kawałek,zmokliśmy do suchej nitki i wracamy.
Przyszliśmy do domu,wytarłam psa do sucha i on poszedł swoje Chappi gryźć.
A ja się rozebrałam, przebrałam do sucha i w sypialni wlazłam na przyczajonego Crisa.
A potem Cris wylazł do pokoju.
Żabul je swoje chrupki i pana nie widzi.
Wziął jednego chrupka w mordę i w tym momencie się odwrócił i zamarł....Zawiesił się na dobre 2 minuty!
A potem do niego dotarło, że ukochanego pana widzi i jak się nie rozedrze,jak nie zacznie kuprem wywijać i skakać na Crisa.
Okazało się, że Crisa odwołali z delegacji.
Bo na miejscu jest bardziej potrzebny.
No więc niespodziankę nam zrobił.
I bardzo dobrze!

Miłego dnia

7 komentarzy:

effka pisze...

No i nie wiem co gorsze - deszcz, czy śnieg... Choć przy śniegu to może trochę wesoło przynajmniej za oknem. Ja też mam wesoło, bo jak co roku kręcę piruety na chodnikach:) I nagle kurtka o rozmiar za duża już za duża nie jest:) Oto co robi magia dwóch swetrów i polaru:))) Bo ziąb, brrr...

Mijka pisze...

nooo to niespodzianka udana:)))))

u nas tak se...wieje...już nie pada,chyba...

Anonimowy pisze...

Kochana zdrówka:))

izza

Beata pisze...

dobra, żABUL, a Ty pupą nie kręciłaś? :)

Beata pisze...

no i zdrowia Tobie i sobie życzę też :)

zgaga pisze...

A to pan psa zaskoczył! Aż dziwne, że Żabul nie wywąchał...
A Ty się skuteczniej kuruj!

Neskavka pisze...

Effka-no moja kurtka też się za ciasna zrobiła przez dwa polary!

Mijka-u mnie nadal pada

Izza-dzięki

Beata-a ja nie kręciłam.I też dziękuję.

Zgaga-tez sie dziwię,że nie wywachał.Może dlatego, że mu wiatr w nos wiał...
Idę się kurować,idę.