poniedziałek, 10 maja 2010

Co słychać????

Kiedy na ulicy spotykamy dawno nie widzianą,znajomą osobę,zazwyczaj pada zwyczajowe:"co słychać"?
I pada jakże odruchowa odpowiedź,że wszystko w porządku.No bo czy jest sens opowiadać szczegółowo o wydarzeniach w naszym życiu wiedząc, że ktoś się śpieszy.Albo,że nas nie słucha a pytanie padło aby tylko coś powiedzieć?
Dla mnie jeszcze jest ważne KTO pyta.No bo znajomych się ma różnych.Są wśród nich osoby bardzo lubiane i są takie,które się zna "przez przypadek".
Człowiek nie żyje na pustyni, niestety.Każdy z nas ma rodziny,znajomych,oni znowu też mają znajomych.
Zdarzyło mi się ostatnio poznać taką jedna rodzinę na pogrzebie.A raczej na stypie.Tak się złożyło,że siedzieli po drugiej stronie stołu.I w ciągu godziny gęba się facetowi nie zamykała a głos miał donośny.
Odmówił zjedzenia rosołu z makaronem "a bo to pani,wywar z padliny jest".Ale schabowego zeżarł.
Przy kawie usłyszałam,że cukier to trucizna więc on nie słodzi.Za to ciastka trzy,kremiaste bardzo,wtrząchnął.
Jak już facet wyczerpał temat żarcia to dowiedziałam się z detalami gdzie pracuje,co robi,ile zarabia.Potem żonę skrytykował,że mało gospodarna,że kiepsko gotuje,że za chuda.Podał także liczbę dzieci,że syn był w Iraku a córka leń.
Miałam dosyć.Próbowałam kilkakrotnie zmienić temat,pod pozorem kataru wychodziłam do łazienki.Chciałam,żeby facet ucichł chociaż na momencik.Obok siedziała jego żona,która miała w dupie,że jemu się gęba nie zamyka i nikogo do głosu nie dopuszcza.
Kiedy facet wszedł na politykę,zęby mnie zaczęły boleć ale na szczęście towarzystwo zaczęło się zbierać do wyjścia więc skorzystaliśmy z okazji i pożegnaliśmy się szybko.Facet chciał koniecznie "się spotkać aby pogadać i żeby mu nasz adres podać".
A niedoczekanie jego!Ja miałam go serdecznie dosyć.Niech się inni z nim męczą.
I mam taką cichą nadzieję,że go nigdy na ulicy nie spotkam.

Jako,że pogoda ostatnio do du... a w telejajku same durne powtórki,oglądneliśmy z rodziną "Avatara".I teraz już wiem dlaczego wszyscy się nim tak zachwycają! I z niecierpliwością czekam na drugą część.Ten Cameron to zdolna bestia jest!
A potem jeszcze ogladnęłam "Zmierzch" i jedyne co mnie w filmie zachwyciło to oczy głównego bohatera.Ach!

A tak poza tym to wszystko po staremu.Żabul śpi całymi dniami,właśnie szczeka głośno przez sen.No i zaczął zęby gubić.Staruszek najukochańszy.

Miłego dnia

13 komentarzy:

anabell pisze...

Witaj, nie mogłaś powiedzieć mu coś co by mu obrzydziło te ciacha? Ja to bym pewnie coś walnęła facetowi, w rodzaju,że ma szczęście,bo ma dyskretną żonę i że ona nie opowiada publicznie o jego niedomogach jako męża.

Neskavka pisze...

Ależ on mnie do głosu nie dopuszczał.Nikogo nie dopuszczał.A żona taka jakaś jakby nieobecna siedziała.Jej już chyba było wszystko jedno.Ja nie rozumiem takich żon bo ja bym go bodaj łyżką od zupy w głupi czerep walnęła!

Nivejka pisze...

... zależy gdzie ucho przyłożyć;)

Mijka pisze...

o jesos..zabiłabym widelcem!!!!!!!!!!!

albo niechcący wylałabym coś na niego..ciekawe,czy dalej by gadał....

dikejka pisze...

Zapożyczyłam od Chmielewskiej i na pytanie "co słychać?" odpowiadam:
"radio".
:D
Chyba, że to ktoś bliski, to wtedy pogadam.
:-)

Beata pisze...

Dikejka, na pytanie córki "co jesz" on odpowiada, "co, niedźwiedź":)

Beata pisze...

o, mamusiu, ale pogrzeb...sodomyja i gomoryja, żeby nie powiedzieć...

effka pisze...

O matko i córko... I gdyby tylko dało się takiego zignorować. A tu nic, bo tylko gada i gada...

Monika pisze...

A ja z innej beczki: ile Żabul ma latek?

szpilka pisze...

no cóż nie zawsze można sobie dobrać towarzystwo... a już szczególnie na stypie. Masz ten komfort, że nie musisz tego pana więcej słuchać

żurawina pisze...

fajnie,ze wreszcie dalas znak ;)
..a Zmierzch to sie czyta,a nie oglada..zapewniam,ze oczamiw obrazni mozna o wiele wiecej zobaczyc niz na szklanym ekranie ;)

batumi pisze...

No widzisz a jemu wyszła, ale jak mówiłam, to była tescowa karpatka z pudełka. Bardzo smaczna zresztą

Anonimowy pisze...

Współczuję podwójnie, z powodu pogrzebu i z powodu tego gościa.