sobota, 20 marca 2010

Powoli wracam...

do normalnego życia i blogowania.
Ten rok jest dla mnie bardzo,bardzo dziwny.Pełen niemiłych niespodzianek.
Doszło do tego,że boję się telefonów,listonosza,nadchodzących dni.
Chcę mieć normalne,uporządkowane życie bez przykrych niespodzianek.
Czy tak dużo chcę?
Czy los nie może sobie wybrać innej osoby i jej trochę podokuczać?
A mnie niech już zostawi w spokoju,ja jestem zmęczona.

A co poza tym?

A same,że tak powiem,przyjemności.

Zaczęło się od niewinnego telefonu.Rozmawiam z rodzicami prawie codziennie.Takie tam "bajdurzałki".O wszystkim i o niczym.
O życiu,o tym co się wydarzyło,o Maminych kotach i o Tatowej Abrze.O pogodzie,gotowaniu,tęsknocie.
I naraz informacja,że mama idzie do szpitala,na operację.
Co,jak,gdzie,kiedy?
Zaskoczenie totalne.
Moi rodzice należą do osób nie "chwalących" się swoimi sprawami.Swoje sprawy są dla nich intymne,sami je załatwiają i nie zawracają innym głowy.
Taka jest ich wola i ja ją szanuję ale chyba dzieci powinny wiedzieć,że dzieje się coś niedobrego.
Już niejednokrotnie robiłam im awantury a oni dalej swoje.Bo nie chcieli nas denerwować.Sama operacja nie była ryzykowna ale mama ma chore serce i narkoza jest zbyt niebezpieczna w jej przypadku.Na szczęście trafła na świetnych specjalistów.Mama dzielnie zniosła zabieg,już się dobrze czuje,rana się pięknie goi.Będzie dobrze.
Ale co nerwów zjedliśmy to nasze.Eh, moje "starowinki" kochane.

Jak już ochłonęliśmy nieco i wszystko wróciło do normy,Cris po obiedzie stwierdził,że boli go ząb i zażyczył sobie tableteczki.No ja wiem,że zęby nie są przyjemną sprawą ale tableteczka sprawy nie załatwi.
Zrobiłam małżonkowi wykład na temat wizyty u stomatologa.Cris sie wykręcał strasznie ale postraszony separacją od łoża,obiecał iść do dentysty.Terminu przezornie nie podał.
Rano stwierdził, że już go nic nie boli i poszedł do pracy.
Ano dobrze.On poszedł do pracy a ja się krzątam po chałupie.
Posprzątałam trochę,nastawiłam obiad,zrobiłam pranie i przysiadłam na kawie.
Wzięłam do ust pierwszy łyk a tu jak mnie nie łupnie z lewej strony!
Prąd mi poszedł dookoła głowy,przez szyję,barki i zatrzymał się gdzies w brzuchu.Oczy mi stanęły w słup i tchu mi zabrakło.
Siedzę cała otępiała i myślę co też to było do cholery?
Ale ból sie nie powtórzył więc zapomniałam i wzięłam się dalej do roboty.
Taaaa.
Wrócił Cris z pracy,zjedliśmy obiad.Potem pojechaliśmy po zakupy i ja mało palca nie straciłam.
Bo chciałam kupić torebkę ryżu.A był on zapakowany w paki po 20 torebek.W plastyk.Nie miałam pod ręka nic ostrego.No to paluchem,lewym,wskazującym,zamierzyłam się jak szpadą,przebiłam ów sztywny plastyk i wyrwałam dwie kilogramowe torebki ryżu.
I polazłam na stoisko z serami.A paluch zaczyna boleć i pulsować.Wsadziłam go więc do gęby i tak łaziłam po całym sklepie z paluchem w gębie bo tylko wtedy nie bolał.
Wróciliśmy do domu.Pochowałam zakupy.Siadłam na kanapie,książka do ręki,okularki na oczy.A tu znowu z lewej strony jak mnie coś nie łupnie!
Złapałam się za szczękę,książka mi wypadła,okulary zjechały z nosa,a ja stękam.Cris się wystraszył a ja ryczę głośno.Zeżarłam 2 tabletki naraz,ból troche zelżał.Godzina 21,co robić?
Nie ma rady,trzeba rano lecieć do dentysty.Noc miałam do dupy.Spałam 15 minut, potem 2 godziny latałam po ścianach,zasypiałam na 15 minut,itd.
Rano,skoro świt czyli o 8 godzinie,poleciałam do lekarza na naszym osiedlu.Nie wiedziałam czy mnie przyjmnie ale byłam tak zdesperowana, że postanowiłam się dostać za wszelką cenę.
Pani doktor,bardzo miła starsza pani,obiecała mnie przyjąć pod warunkiem,że poczekam chwilę bo ma umówionych pacjentów.No dobrze.Moja zębowa cholera ucichła,nie bolała mnie wcale więc siadłam na krzesełku i czekam.
W poczekalni razem ze mna siedziało dwóch panów, gadali sobie o swoich przypadłościach,opowiadali dokładnie co im dentystka robiła a mnie ze strachu skóra na półdupkach ścierpła.
I wyraźnie czuję,że boli mnie całe ciało!
I naraz słyszę straszny odgłos wiertarki.Skuliłam się w sobie a wyobraźnia pracuje,oj pracuje.Matko moja jak ja wysiedzę!
Po 15 minutach wyszedł pierwszy pacjent i wszedł drugi.A ja siedzę sama i ze strachu chodzę po ścianach.Na szczęście przyszła bardzo miła starsza pani.Popatrzyła na mnie,zobaczyła oczy jak spodki przerażone i zaczęła mnie uspokajać.
I zapewniać, że to bardzo dobra dentystka i żebym się nie bała i że ona może ze mną wejść i mnie trzymać za rękę.Podziękowałam grzecznie bo aż taki tchórz to ja nie jestem.
Po 50 minutach pani doktor poprosiła mnie na fotelik swój elegancki.
Okazało się,że pod plombą,od strony dziąsła mam małą dziurkę,niestety leczenie kanałowe mnie czeka.Po czym ujęła w rękę wiertełko.
A ja się spociłam cała ze strachu.
-"Poproszę o znieczulenie"-wrzasnęłam wielkim głosem.
-"A po co?-odrzekła pani doktor.-Zapewniam,że nic pani nie poczuje.
I nie poczułam.
Nie czułam borowania,zatrucia,nic kompletnie.Trwało wszystko może 10 minut.
Zapłaciłam 80 złotych,wzięłam skierowanie na RTG zęba,podziękowałam pięknie i wyszłam na świat boży.
I teraz nie wiem czy ja jestem taka panikara czy ona jest taką dobrą dentystką.
Bo poprzednim razem, u innej dentystki,wyrywałam fotel z posadzki mimo 2 zastrzyków znieczulających.
Bo mnie z zasady zęby nie bolą. A kiedy już zabolą to leczenie jest bardzo bolesne.
Ale i tak zębów mi wszyscy zazdroszczą.
I czy ktoś mi może wytłumaczyć-dlaczego Crisa bolą zęby a to ja lecę do dentysty?
Ale jego też zagonię,a co!

Miłego dnia.

12 komentarzy:

KassWarz pisze...

dentysta.... nawet operacji mniej sie boje niż dentysty, to moja totalna fobia, schiza i nawet tłumaczenia innych nie pomagają...
A najgorsze jest to, że wiem że nie powinnam AŻ TAK się BAĆ...:)
pozdrawiam i samych zdrowych zębów życzę:)

anabell pisze...

Witaj Neskavko, dobrze,że wracasz pomału do blogowania. Przełom roku i początek nowego to wciąż dla mnie gehenna-miotanie się pomiędzy całkowitym brakiem nadziei i jej nadmiarem. I końca tego wszystkiego nie widać. Taaa, zęby i starość wybitnie się naszemu stwórcy nie udały.
Miłego, ;)

Mała Mi pisze...

:) witamy ponownie :)
Oby więcej było tych plusów niż... no wiesz... :) byle do przodu!

Nivejka pisze...

Kurczę, no! Nie dość że w bólach wychodzą to jeszcze bolą, psuja się i wypadają;)

Mijka pisze...

no nareszcie :))))

działo się, jak widzę.

Mijka pisze...

Dziewczyny znajdźcie takiego dentystę,co laserem robi!!!!!nie boli,nie trzeba znieczulenia,jedynie co, to smród palonej kości czuć:)))
no ale tyle to można znieść:)

żurawina pisze...

..ale historia z tymi zebami ;)
Wracaj do pisania,wracaj,moze to pasmo nieszczesc bedzie cie omijac ;)

..jak wybralismy sie niedawno na wizyte z Farisem to najbardziej portkami trzasl walsnie malz,sadzilam ze zaraz po wejsciu poprosi o znieczulenie..dla siebie ;)

effka pisze...

Zębolog... Ała... Łączę się w bólu i strachu - to moja największa trauma...

zgaga pisze...

Trzymam za słowo, że wracasz do blogo-życia!

Beata pisze...

Jesteś okrutna, taki dokładny opis!!!!!!!!!!!!zaczęły mnie boleć zęby, nawet te których juz nie mam!

ja sie nie daje dotknąć bez zastrzyku, ale chce jeszcze znieczulenie od zastrzyku!!!!

Beatta pisze...

Tak, zagoń go do tej...drugiej dentystki ;)

szpilka pisze...

wizyta u dentysty nie należy do przyjemności niestety ale raz na jakiś czas trzeba bywać na tych "salonach" i właśnie mój nadszedł - też muszę się wybrać chociaż mnie (odpukać) nic nie boli.....