A tak zostałam napadnięta! A było tak...
Rodzina mi zwredniała!
Nie chcą mięsa jeść,no taka fanaberia.
Troche mi to utrudnia gotowanie ale niech im będzie.
Codziennie siedzę i wymyślam co by tu do gara wrzucić.
Były już cebularze,makaron na wszelkie sposoby,pierogi.
A ostatnio zrobiłam pizzę.
I znowu foch wielki bo w lodówce zabrak ketchupu!
No nie moja wina, że Tek ketchup pasjami lubi i do wszystkiego go dodaje.
To mogła powiedzieć, że wyszedł a nie pustą butelkę do lodówki wstawiła.
Kto winien? Ano ja bo nie zauważyłam.
Podumałam chwilę i przypomniałam sobie, że w pizzerii taki pyszny sos dają do niej.
Czosnkowy.
Pokombinowałyśmy więc z Tek i wykonałyśmy prawie taki sam domowym sposobem.
Ponieważ rano Cris oznajmił,że późno wróci więc już o 15.30 razem pizzę jedliśmy.
Bo u Crisa zawsze na abarot!Jak powie,że będzie wcześniej to mam jak w banku, że koło 20 wróci.
Już się przyzwyczaiłam bo to nie od niego zależy.
No więc spożyliśmy obiad i ja zarządziłam by po ów ketchup jechać.
No to skoczyliśmy do pobliskiej Biedronki.Wracamy z zakupami.
Wysiadamy pod domem.Ja idę pierwsza,niosę torbę z ketchupem,bułkami i innymi pierdółkami.Za mna Cris targa zgrzewki wody mineralnej.
Weszliśmy na klatkę i na podeście pod własnymi drzwiami zostałam napadnięta!
Coś wielkiego,kudłatego wskoczyło mi na nogi i przygniotło do ściany!
Pies Młodego.Barneńczyk!Cudo absolutne!
A ja padłam na kolana i dawaj psa tulić,głaskać,czochrać i gadać do niego.
A on szczęśliwy się do mnie tuli,pysk uśmiechnięty i w moją kurtkę pięknie mokrą sierść wytarł.I brudnymi łapami mi ją wysmarował.
Młody zdębiał a potem widzę, że chce psa opieprzyć.
-Spokojnie-mówię-Kurtkę można wyprać! A takiego psiego szczęścia nie można karać!
Ludzie,ja w życiu nie widziałam tak zdziwionego człowieka.
On był pewien,że ja go opieprzę!Bo wszyscy na niego krzyczą!
A ja go poprosiłam, żeby tego psa tylko kochał.
Mam nadzieję, że spełni moją prośbę bo pies wychodzi na dłuższe spacery.
I raz dziennie chodzą z nim na długi spacer do parku.
A kurtka,wyprana,wygląda jak nowa.
I troszeczkę mi smutno.
Ale tylko troszeczkę.Bo sąsiad z persami i dwoma psami labradorami się wyprowadził.
Do leśniczówki.Bo jeden pies był na wystawie i został czempionem i oni stwierdzili, że w leśniczówce zwierzęta będą miały lepsze warunki.
No takich miałam sąsiadów.
Miłego dnia.
15 komentarzy:
Ucywilizowanych masz sąsiadów. Bo moi to nie dość, że nawet 'dzień dobry' nie potrafią wyksztusić z siebie, to nawet na klatce nie sprzątają. A ja etetu sprzątaczki nie mam. Choć jak szmatą nie machnę, to nikt tego nie zrobi...
Ja to chyba jakiegoś posta o sąsiadach popełnię, bo już mi coś w głowie świta:)
Jestes niesamowita!
Gdyby to by moj pies to chyba sama na takie slowa zaczelabym skakac z radosci ;)
Rany, ale Ci zazdroszczę tej napaści:))
Berneńczyki są super:) To jedna z moich ulubionych ras:)) Następnym razem zafunduj mu głaski również ode mnie;)))
Krótko tego czytania, by się kawki napić... ale jakość;-)
Kawał futra Cię napadł. A swoim wegetarianom zrób kapustę włoską z suszonymi morelami.
Poszatkuj kapustę, paczkę moreli pokrój w paski, wrzuć wszystko do gara, dodaj 2 łyżki masła, podlej trochę wodą, leciutko posól, duś do miękkości.Ja do tego dodaję frytki (mrożone) pieczone w piekarniku zgodnie z przepisem.Smacznego,:)
a ja jestem taka sama, jesli chodzi o cieszące sie psy:)
o, to może będziesz mogła ich odwiedzać w lesniczówce:)
Mnie berneńczyk może napadać w postaci dowolnie utytłanej nawet kilka razy dziennie! Prawie Ci zazdroszczę...
Effka-nie wszyscy,kochana,nie wszyscy.Ja nie sprzątam,jak innym nie przeszkadza to mnie tez nie! Sprzątacza mamy!
Magnolia-dzięki.Ale ja tak mam.
Barbara-Miło mi.Na dłuższe nie mam czasu.
Dikejka-Masz jak w banku,zagłaszczę go!
Anabell-zrobię, dzięki.
Beata-aż tak dobrze sie nie znamy,niestety.Nie wiem gdzie ta leśniczówka...
Zgaga-zazdrośc,zazdrość.
o tak mogę być napadnięta:))
Mijka-on mnie napadł już któryś raz z kolei.Ale tak "efektownie" to pierwszy raz.
Początek posta mnie bardzo wystraszył,,,ale końcówka uspokoiła.
Pozdrawiam serdecznie:)
Taka napasc jest dosc radosna chodz ja niedawno lodowalam ze schodka na betonowy chodznik, bo moj glupi sfilcowany pies bezemnie nie wyjdzie na ogrodek ale jak ja kroka to i on tez - taki kurna odwazny...tyle ze drzwi byly za waskie na nas oboje ...no i kolana mialam stare a wsiekla bylam jak ..nie wie co ;))))
Izza-spoko! Ja się nie dam napaść tak poważnie.Stosuję swoje metody!
Gullviva-ja się stale o Żabula potykam bo mi pod nogi włazi albo zabawki swe porzuca w nieodpowiednich miejscach!
Prześlij komentarz