piątek, 4 grudnia 2009

Napadnięta...

A tak zostałam napadnięta! A było tak...
Rodzina mi zwredniała!
Nie chcą mięsa jeść,no taka fanaberia.
Troche mi to utrudnia gotowanie ale niech im będzie.
Codziennie siedzę i wymyślam co by tu do gara wrzucić.
Były już cebularze,makaron na wszelkie sposoby,pierogi.
A ostatnio zrobiłam pizzę.
I znowu foch wielki bo w lodówce zabrak ketchupu!
No nie moja wina, że Tek ketchup pasjami lubi i do wszystkiego go dodaje.
To mogła powiedzieć, że wyszedł a nie pustą butelkę do lodówki wstawiła.
Kto winien? Ano ja bo nie zauważyłam.
Podumałam chwilę i przypomniałam sobie, że w pizzerii taki pyszny sos dają do niej.
Czosnkowy.
Pokombinowałyśmy więc z Tek i wykonałyśmy prawie taki sam domowym sposobem.
Ponieważ rano Cris oznajmił,że późno wróci więc już o 15.30 razem pizzę jedliśmy.
Bo u Crisa zawsze na abarot!Jak powie,że będzie wcześniej to mam jak w banku, że koło 20 wróci.
Już się przyzwyczaiłam bo to nie od niego zależy.
No więc spożyliśmy obiad i ja zarządziłam by po ów ketchup jechać.
No to skoczyliśmy do pobliskiej Biedronki.Wracamy z zakupami.
Wysiadamy pod domem.Ja idę pierwsza,niosę torbę z ketchupem,bułkami i innymi pierdółkami.Za mna Cris targa zgrzewki wody mineralnej.
Weszliśmy na klatkę i na podeście pod własnymi drzwiami zostałam napadnięta!
Coś wielkiego,kudłatego wskoczyło mi na nogi i przygniotło do ściany!
Pies Młodego.Barneńczyk!Cudo absolutne!
A ja padłam na kolana i dawaj psa tulić,głaskać,czochrać i gadać do niego.
A on szczęśliwy się do mnie tuli,pysk uśmiechnięty i w moją kurtkę pięknie mokrą sierść wytarł.I brudnymi łapami mi ją wysmarował.
Młody zdębiał a potem widzę, że chce psa opieprzyć.
-Spokojnie-mówię-Kurtkę można wyprać! A takiego psiego szczęścia nie można karać!
Ludzie,ja w życiu nie widziałam tak zdziwionego człowieka.
On był pewien,że ja go opieprzę!Bo wszyscy na niego krzyczą!
A ja go poprosiłam, żeby tego psa tylko kochał.
Mam nadzieję, że spełni moją prośbę bo pies wychodzi na dłuższe spacery.
I raz dziennie chodzą z nim na długi spacer do parku.
A kurtka,wyprana,wygląda jak nowa.
I troszeczkę mi smutno.
Ale tylko troszeczkę.Bo sąsiad z persami i dwoma psami labradorami się wyprowadził.
Do leśniczówki.Bo jeden pies był na wystawie i został czempionem i oni stwierdzili, że w leśniczówce zwierzęta będą miały lepsze warunki.
No takich miałam sąsiadów.

Miłego dnia.

15 komentarzy:

effka pisze...

Ucywilizowanych masz sąsiadów. Bo moi to nie dość, że nawet 'dzień dobry' nie potrafią wyksztusić z siebie, to nawet na klatce nie sprzątają. A ja etetu sprzątaczki nie mam. Choć jak szmatą nie machnę, to nikt tego nie zrobi...
Ja to chyba jakiegoś posta o sąsiadach popełnię, bo już mi coś w głowie świta:)

żurawina pisze...

Jestes niesamowita!
Gdyby to by moj pies to chyba sama na takie slowa zaczelabym skakac z radosci ;)

dikejka pisze...

Rany, ale Ci zazdroszczę tej napaści:))
Berneńczyki są super:) To jedna z moich ulubionych ras:)) Następnym razem zafunduj mu głaski również ode mnie;)))

barbaratoja pisze...

Krótko tego czytania, by się kawki napić... ale jakość;-)

anabell pisze...

Kawał futra Cię napadł. A swoim wegetarianom zrób kapustę włoską z suszonymi morelami.
Poszatkuj kapustę, paczkę moreli pokrój w paski, wrzuć wszystko do gara, dodaj 2 łyżki masła, podlej trochę wodą, leciutko posól, duś do miękkości.Ja do tego dodaję frytki (mrożone) pieczone w piekarniku zgodnie z przepisem.Smacznego,:)

Beata pisze...

a ja jestem taka sama, jesli chodzi o cieszące sie psy:)

Beata pisze...

o, to może będziesz mogła ich odwiedzać w lesniczówce:)

zgaga pisze...

Mnie berneńczyk może napadać w postaci dowolnie utytłanej nawet kilka razy dziennie! Prawie Ci zazdroszczę...

Neskavka pisze...

Effka-nie wszyscy,kochana,nie wszyscy.Ja nie sprzątam,jak innym nie przeszkadza to mnie tez nie! Sprzątacza mamy!

Magnolia-dzięki.Ale ja tak mam.

Barbara-Miło mi.Na dłuższe nie mam czasu.

Dikejka-Masz jak w banku,zagłaszczę go!

Anabell-zrobię, dzięki.

Beata-aż tak dobrze sie nie znamy,niestety.Nie wiem gdzie ta leśniczówka...

Zgaga-zazdrośc,zazdrość.

Mijka pisze...

o tak mogę być napadnięta:))

Neskavka pisze...

Mijka-on mnie napadł już któryś raz z kolei.Ale tak "efektownie" to pierwszy raz.

Anonimowy pisze...

Początek posta mnie bardzo wystraszył,,,ale końcówka uspokoiła.
Pozdrawiam serdecznie:)

Margaux pisze...

Taka napasc jest dosc radosna chodz ja niedawno lodowalam ze schodka na betonowy chodznik, bo moj glupi sfilcowany pies bezemnie nie wyjdzie na ogrodek ale jak ja kroka to i on tez - taki kurna odwazny...tyle ze drzwi byly za waskie na nas oboje ...no i kolana mialam stare a wsiekla bylam jak ..nie wie co ;))))

Neskavka pisze...

Izza-spoko! Ja się nie dam napaść tak poważnie.Stosuję swoje metody!

Neskavka pisze...

Gullviva-ja się stale o Żabula potykam bo mi pod nogi włazi albo zabawki swe porzuca w nieodpowiednich miejscach!