Wracam do równowagi po świętach.
Niby skromniejsze były święta a jeszcze lodówka zapchana.
I dobrze, dłużej nie będę obiadków gotować.
Melduję, że przeczytałam 2 książki, wybyczyłam się,objadłam i opiłam za wszystkie czasy.
I muszę,no muszę napisać, że upiekłam ciasto takie jedne.
Nazywa sie "zielono mi".Przepis znalazłam w necie.
Pyszne bardzo.
I zaraz do kawy zeżrę dwa ostatnie kawałki.
Miłego dnia.
15 komentarzy:
Ciasto ,,zielono mi'' intrygujące. Ja dziś resztki ciasta po prostu wyrzuciłam, coby mnie nie kusiły! Czyn niezbyt chwalebny, ale przy mojej miłości do wypieków, wręcz bohaterski....
Córcia pisze:
Ja też przeczytałam dwie książki, zaczęłam trzecią a wczoraj dostałam jeszcze cztery grubaśne książki, no sama sobie wybrałam, ale dostałam:)
Uwielbiam czytać, ale chyba będę musiała zmniejszyć ilość czytanych książek z powodu oczu:)
Zgaga-ja zawsze więcej piekę ale w tym roku posucha. Był tylko sernik i "zielono mi".
A teraz kombinuję, bo muszę tort upiec i nie może być tradycyjnego kremu.
Coś wymyślę.
Córcia-oszczędzaj oczy,oszczędzaj.
a ja jestem zmęczona po świętach!
i nic mi się nie kce....
O takim cieście nie słyszałam,,a gdzie te foty co pisałas u Mijki??Pozdr.Izza
A mnie od wielu wielu lat nareszcie udało się zrobić święta akurat - tzn. nie muszę wyjadać świątecznych zapasów jeszcze przez dwa tygodnie po świętach - zapasy skończyły się już w środę - jestem z siebie dumna.
Co prawda zajęło mi to 20 lat - ale w końcu przecież wyniki i efekt się liczy:))))
Izza-leć na drugi blog
Szpilka-mnie to zajęło trochę mniej czasu,bo tylko 10 lat.
a my to z Mamą załatwiłyśmy w ..dwa lata:)ni ma zapasów!wyjedzone do wczoraj.
i z roku na rok widzimy,że mniej gotujemy i jemy.
ale obojętne ile lat,grunt,że się udało,co nie?
A pewnie,pewnie.
Ja jeszcze muszę Teściową ustawić bo nas pasie.Ale ona oporna bardzo.
Ja też zawęziłam świateczną wyżerkę (ha, mocno powiedziane;)) do niezbędnego minimum. W tym roku w ogóle zrezygnowałam ze sklepowej wędliny i to się okazało przednim pomysłem:) Ciasta też tylko dwa: sernik i mazurek - bo rodzina by nie odpuściła. Chyba pierwszy raz zdarzyło mi się, że 2 dni po świętach musiałam uzupełniać spiżarniane i lodówkowe zapasy:)
Neskavka, a mozesz coś bliżej o "zielono mi"?
Pozdrawiam.
Proszę bardzo.
Przepis tu: http://zpierwszegotloczenia.pl/przepisy/zielono-mi-1/
Ja zamiast śmietany kremówki dałam dwie "Śnieżki".
Biszkopt z 5 jaj.
Neskavka dziękuję:)
Melduje sie po swietach dopiero teraz.Robilam dwa podejscia ,ale nie zdazylam przeczytac,bo ciagle mnie odganiano od komputera.
Ja w sumie tez nie mialam lodowki zapelnionej jak zawsze do oporu,fakt ze po swietach mielismy co jesc ale w polowie tygodnia wykonalam zakupy uzupelniajace.Ciast swiatecznych w tym roku nie zawiele bo dwa,a wedliny tez troche ,jedynie z tych robionych samemu to swiateczna szynka pieczona jak co roku i sie nie zawiodlam.
Dletego ,ze rodziny nie mamy tutaj i jest nas slownie 3 osoby,oprocz kuzynki meza ,ktora mieszka jedno miasteczko dalej,moja rodzina mieszka od nas niecale 300km bardziej na polnoc Niemiec,a najblizsza rodzina w Polsce,wiec nudzac sie swiatcznie zaliczylismy basen wieczorem w pierszy dzien swiat.Moze to i nieswiteczne,ale fajnie odpoczelismy i spedzilismy razem w trojke 2 godzinki sie relaksujac,jak dla mnie tyle wystarczy.Wczoraj zaliczylismy jedna komunie.W ta niedziele zaliczymy druga juz w Polsce,wyjezdzamy w piatek ,wracamy w poniedzialek,czyli tylko na krotko i szybko,ale i tak cieszy ,ze zobacze najblizszych.W srode lub czwartek trzeba byloby sie w koncu spakowac.Dla mnie ten miesiac jest totalnie zabiegany.Pozdrawiam serdecznie,
oj faktycznie zabiegany miesiąc.
Prześlij komentarz