niedziela, 15 lutego 2009

Święty Walnięty....


czyli cosik dla ciała i duszy.

Czekoladki zeżarłam osobicie.
Cris na diecie a Tek miała swoje.

Miłego dnia

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

My, jako starsze pokolenie, w zasadzie Walniętego nie świętujemy. Ale: ja dostałam miniaturowego fijołka afrykańskiego, a Małż siedem paczek draży we wszystkich smakach...

Liz pisze...

Tez bym zezarla jak bym dostala.
A dobre chociaz byly?

Neskavka pisze...

Dobre tylko mało.

Prawdę powiedziawszy wolałabym fiołka ale cris na to nie wpadł.