czwartek, 18 grudnia 2008

Szykujemy się powoli....

Ustaliliśmy z rodziną-nie kupujemy wędlin.
Bo nam nie smakują. Zapach też mnie odrzuca.
Upiekę za to różne mięsa i będzie na święta.

Cris postanowił, że zapoluje na owo mięsiwo wracając z pracy, żebym ja w kolejkach nie stała i nie targała siat jak samochód jest.
Taaa...

W poniedziałek zniechęciły go tłumy więc wpadł w lekką panikę.
- Skarbie-mówi do mnie- a może ja urlop wezmę?
-Uspokój się chłopie-oponuję. Mamy czas . Zobaczysz, te tłumy się kiedyś przewalą. Nie pamiętasz jak było w tamtym roku? Bez kolejki zakupy zrobiliśmy. A w dodatku muszę zamrażalnik opróżnić.
Ale mnie nie posłuchał.

We wtorek udało mu sie wcześniej z pracy wrócić, więc ruszył w kurs po sklepach. Wszędzie tłumy.
Podumał i wpadł na genialny sposób.

Wczoraj przyniósł tak piekne mięso, że mi dech zaparło !
Boczek taki chudy, że ja dawno takiego nie widziałam i w dodatku bez skóry.
A jeszcze łopatka, karczek i schab. I bez kolejki.
Po prostu zamówił a wczoraj tylko odebrał.
Teraz tylko upiec i świętować.

Fajnie mam nie ????

Miłego dnia

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No, taka męska ingerencja w przygotowania to mi się widzi!
Mojego Pawła kocham nad życie we wszystkich okolicznościach przyrody. Poza kuchnią! Gdy mi się plącze i wtrąca, tygrysica się we mnie budzi! Pluję, warczę i gotowam zagryźć... Owszem, przywołam czasem do odkręcenia opornego słoja itp., ale ma wykonać i odmeldować się.

Neskavka pisze...

E ja tam lubię jak mi towarzyszy w kuchni ale... kuchnię mam niezbyt wielką, Cris jest wysoki i odpowiedni w sobie, lubi mi "kosztować z gara".I zawsze mi staje za plecami jak coś robię i zagląda przez ramię....
Genialnie kroi cebulę, odkreca słoiki,obiera kartofle i takie tam. I w razie potrzeby do sklepu lata....

Stardust pisze...

W kuchni zdecydowanie lubie byc sama. Jak potrzeba odkrecic sloik, to niech odkreci i spitala na drzewo. Juz mam lekkiego nerwa, bo sie Potomek zapisal na wspolne gotowanie Wigili, bo sobie chce ze mna pocwiczyc. Potomek zaznaczam gotuje lepiej niz niejedna kobitka, wiec Jego obecnosc w kuchni raczej zniose. Wspanialy do sprzatania i grillowania latem, a teraz kuchnia jest moim krolestwem. On moze latac 58 razy do sklepu jak mi sie czegos "zpomni" ale nie w kuchni mimo, ze kuchnie mam wyjatkowo duza.

Too-tiki pisze...

no nie moge na tamtym blogu nic napisac:(

Pawel-as pisze...

No Fajnie macie...

małgośka pisze...

Ponieważ też mam wędlin kupnych po dziurki w nosie, poza tym dziecko już od dawna odmawia konsumpcji 'szyneczki', też się wezmę za pieczenie.
Masz jakiś sposób na soczysty schab?

Mijka pisze...

a u mnie w kuchni Mauż.ja sobie leżę i pachnę:)

no piekę czasami..

Neskavka pisze...

Stardust-a jak to zrobiłaś,że Potomek gotuje? Moja córa nie chce...

Odentka-i jak ?

Paweł - ano fajnie...

Małgoska-chyba mam ale to zależy od mięsa.Ja nacieram schab olejem z solą i przyprawami a potem piekę
1/ albo w naczyniu żaroodpornym do którego wlewam trochę wody
2/ albo pod blaszkę na której go pieczesz stawiasz drugą wypełnioną wodą

Mijka fajnie macie