Szwędam się po blogach.
Jak mam wolną chwilę.
Mam swoje ulubione bez których życ nie umiem.
Mam też takie na które zaglądam jak mi za wesoło...
Nie dziwiłabym się jakby to pisała jakaś nastolatka, ale "ryczące czterdziestki".
Wieczne płaczki. Żadnej radości życia, nic nie cieszy, wszystko bleee...
Bo chłopa w domu nie ma. Tragedia taka znaczy. Bo małżonek poszedł a kochanka niet.
A weźże sznurek albo trutkę łyknij i uwolnij ludzkość od swojej osoby.
Za to na ulubionych blogasach życie wre aż miło poczytać.
Dziewczyny "z jajami" nie dające sobie w kaszę dmuchać. Trzymające życie za mordę i biorące się z nim za bary.
I tak trzymać.
Wczoraj mało zawału nie dostałam...
Wrócił Cris z pracy. Morda mu się śmieje od ucha do ucha. W łapie dwie ogromne reklamówki z zakupami.
"Po drodze" mu było do Lidla.
- Cześc Dziewczyny-rzuca od progu.
Żabul mu wytrąca z rąk torby, skacze na ukochanego pana. Koniecznie chce dosięgnąc do twarzy i polizać. A drze się przy tym jakby go żywcem ze skóry obdzierali.
Cris go bierze na ręce, przytula. Potem stawia na podłodze.
Ja odkładam szmatkę (bo sprzątałam), podnoszę z podłogi torby i stawiam na blacie w kuchni.
W tym momencie czuję na biodrach ręce Crisa. Odwracam się. On chce mnie pocałować ...
I jak na mnie nie chuchnie czosnkiem.....
N I E N A W I D Z Ę !!!!
Rany koguta. Myślałam, że zawału dostanę!
-Zwariowałeś-rozdzieram się.
Gdzieś Ty się tego świństwa nażarł ?
Okazało się, że koledzy w pracy żrą. Całe główki! Profilaktycznie. No na dworze zimno, oni na budowie, to się ratują chłopaki.
- Musiałeś z nimi jeść - pytam i odsuwam się na bezpieczną odległość.
- No musiałem, poczęstowali mnie, co miałem robić.
- Ty mi tu makaronu na uszy nie nawijaj. Wiem, że lubisz. Jak wyjeżdzam to zawsze mi chałupa czosnkiem wonieje. Ja rozumiem, że on jest zdrowy, można go dodawać do potraw. Ale na surowo? Nie pali cię?
- Pali-rzekł mój małżonek. I myślałem, że jak dasz buzi to mi przejdzie...
- A idźże Ty!- krzyczę i uciekam.
- Tek, ratuj rodzicielkę bo ją chcą zagazować.
Ona przychodzi zaciekawiona, ocenia sytuację.
- Dom wariatów-stwierdza rzeczowo.
A potem już w zgodzie jemy krokiety i zapijamy barszczem.
Do czosnku pasują.
A potem Cris się doszorował i buzi dostał. I przestało go palić....
Miłego dnia
PS. Zastanawia mnie czy psy lubią czosnek. No chyba, że Żabul jest tak zakochany w panu, że mu ten chuch nie przeszkadzał .....
10 komentarzy:
:)
Lubię czosnek w potrawach...
czosnkowy chuch niekoniecznie:)
Za to jakiś czastemu spodobał mi się chuch tytoniowy...taki delikatny....choć sama nie palę.
Pozdrawiam:)
Wiernemu psu nic u Pana i Mistrza nie przeszkadza... Wielbi bezkrytycznie!
A czosnek? Wymaga solidarności, jak mówi Maciej Kuroń.
My oboje ze Wspanialym lubimy czosnek i dodajemy go gdzie sie tylko da:)) Jak sie razem je to potem ten chuch nie przeszkadza :))) i lubimy wszystko co ostre i palace ...mmmmm niebo:))
uwielbiam czosnek w każdej postaci:)a taki z ogórków kiszonych wyjęty..mniammniam!
psy lubią.Lenin znaczy tak.
i trzymajta kciuki bo nabuzowana idę zaśpiewać i na konsultacje z rodzicami.będzie jatka.
Obstawiam, ze ja to rycząca z jajami ;P
Mój Posejducho-Serducho (bokser) na pewno zjadłby czosnek. Zajadał się kiedyś chrzanem, co miał go niby przy stole skomplenia oduczyć ;)
Uwielbiam czosnek ale bez wzajemności. Zaraz dostaję kopa w wątróbkę :)
wiesz co Neska?nie namawiaj do samobójstwa;)...co do czosnku jakby pasowało dawałbym do ciasta a mój pies i tak byłby zadowolony;)....pozdrawiam...
zdegustowana-ja tam wolę czysty oddech bez domieszek...
zgaga-no właśnie o tę solidarność chodzi
Stardust- też lubie ostreale niekoniecznie czosnek
Mijka-kciuki trzymawszy. Czosnek wywalam-nikt nie lubi
Mojra- mój Żabul wybredny,nawet mięso nie każde zje
Małgośka-noooo to się rozumiemy
Paweł-as- a namawiam, namawiam bo co takiej pozostało ? Bez chłopa żyć?
Czosnkowe desery hmy....
znaczy co ja z tej serii płaczek:(
Buuu!
A czosenk to tak jak Zgaga rzeze - zolidarnie trza:)
rzecze miało byc
Prześlij komentarz