piątek, 21 listopada 2008

Muszę? A właśnie, że nie....

Wczoraj miałam leżeć na kanapie i mieć wszystko w dupie.
A co nie wolno ?
Też mi się od życia coś należy bo co ja nie człowiek ?
Całe dotychczasowe życie "musiałam".
Od najmłodszych lat słyszałam:
- musisz to zjeść bo nie urośniesz, bo będziesz chora, jesteś za chuda.
- musisz wypić ten tran
- musisz iść do przedszkola
- musisz założyć sweter
- musisz iść do szkoły
- musisz coś zrobic z tymi włosami ( dłuuuugie miałam)
- musisz odrobić lekcje
- musisz się nauczyć tego wiersza
- musisz przeczytać lekturę
- musisz zdać maturę bo co będziesz w życiu robić
- muszę to mieć na jutro ( to prezes krwiopijca, analityk jakich mało)
- musisz coś zrobić z tym dzieckiem ( nie chce jeść)
- musisz coś zrobić z tym kotem (trzeba iść do weta)- musisz zrobić prawo jazdy
i tym podobne

A potem też nie lepiej.

W zasadzie nie czytam poradników.
Wystarczą gazety:
A tam :
- musisz raz w miesiącu umyć okna (zgłupieli ?)
- musisz się rozliczyć z Urzędem Skarbowym( przecież Wiem)
- musisz zmienić dowód
- musisz się odstresować
- musisz byc boginią seksu
- musisz być partnerka, kochanką, wyrozumiałą żoną....
- musisz mieć długie kozaki (bo modne)
- musisz mieć wielką torbę
- musisz ....
taaaaak
A właśnie, że nie muszę.
Ja chcę !

No więc leżę na tej kanapie, oglądam na DVD jakąś głupawą komedię...
Ale sumienie mnie gryzie.
Źle mnie wychowano, że kobieta musi....

Zwlekam się i idę do kuchni. W jednym garze ogórkowa, w drugim pyry, w trzecim gulasz.
Surówka ze słoika,z piwnicy.

Wraca Cris, zmarznięty na kość.Podaję gorący obiad.
Potem idzie z Żabulem na spacer bo ze mną ta gadzina nie chce.

Myję gary, na podłodze pełno wody.
Kurna co jest ?
Wywalam wszystko z szafki pod zlewem czyli pojemnik z warzywami.
Wraca Cris, włazi na czworakach pod zlew, świeci latarką, namierza usterkę.
Podgrzewacz sie zepsuł.
Po czym idzie do swojej skrzynki, szura, grzechocze..
W końcu mówi:
- Muszę jechac do sklepu bo nie mam takiej części.

A ja się cieszę, że to nie ja MUSZĘ !!!!!

A potem razem wleźliśmy pod koc. I nawet wino było....

Miłego dnia.

9 komentarzy:

Stardust pisze...

Masz racje "musze" jest zmora niejednego zycia, a w polaczeniu z poczuciem winy to juz sie pochlastac mozna. Ja w pewnym momencie zycia powiedzialam sobie, ze juz nic nie musze i nigdy nie bede miala poczucia winy. Udaje mi sie w 80% - nie jest zle:)))

Anonimowy pisze...

Ja też, jak Stardust, niewiele muszę! A Ty MUSISZ mówić sobie jak najczęściej, że nie musisz! A po co obiad dwudaniowy? Ja takowe robię raz na dwa tygodnie u mamy, bo tata został rozpuszczony i wymaga.
Okna co miesiąc? A po ...? Bo co, wizytacja przyjdzie? W życiu pięknym! Osobiście preferuję system 3/12. I jakoś żyjemy. I telewizja do mnie z tego powodu nie przyjedzie, ani te dwie angielskie damy.
Take it easy, Neskavka!

Stardust pisze...

->Zgaga, ja tez dopiero czytajac Twoj komentarz przypomnialam sobie o tych oknach. No querwa przez moje swiat jeszcze widac a myje 2-3razy do roku. Ja nie rozumiem co ludzie maja z tymi oknami, chyba szybciej bym je wybila niz myla co miesiac. Ja wyznaje zasade: dom dla ludzi, a nie ludzie dla domu. I jest mi z tym bosko dobrze. Jak czlowiek powyrzuca te wszystkie "musze" to potem nawet poczucia winy nie ma i zycie zaczyna byc pikne:)))

Beem pisze...

Obiad z trzech garów i słoika, mąż umie naprawić zepsute (nawet wie co kupić), wino i kocyk...No naprawdę, MUSISZ przestać narzekać. Wiesz, ile osób by tak chciało, jak masz? Ja na przykład.

Mijka pisze...

ten no,ja czasami też muszę,ale obiad jednodaniowy,bo u nas nikt dwu nie zje....okna powoli czas umyc,bo ciemno.....

Stardust pisze...

->Mijka, jak ciemno to niekoniecznie wina okien, ja bym se mocniejsza zarowke sprawila.

Mijka pisze...

:)))))) nooo sumie jesien?to i ciemno.

Neskavka pisze...

U mnie jednodaniowym to Cris by z głodu umarł! Żerny jest no i został rozpuszczony.
Bedę z tym walczyć.

Stardust pisze...

->Neskavka przychodz do mnie na przeszkolenie. Potomek twierdzi, ze moj partner musi umiec gotowac jesli nie chce z glodu zejsc z padola;))