niedziela, 3 października 2010

Ciśnienio(niez)mierz...

No dobra.Pomilczałam trochę ale najwyższa pora cosik skrobnąć.Tym bardziej,że mamy już październik.I zimno jak jasny gwint.Żabul,jak każdy wyszkolony pies,zaczął piszczeć o 5.30.Rodzina chrapie koncertowo więc to mnie przypadło w udziale poranne wykręcenie psa.Dobrze,że choć zaspana,odziałam się ciepło bo aż mną zatrzęsło i dech zaparło z zimna.Na samochodach szron.Noż ja bardzo przepraszam.Na termometrze zaokiennym tylko 2 stopnie.
Jako,że już byłam ubrana i rozbudzona,poleciałam na kompa mego.A on mi fucka pokazuje i nie chce pracować.No ja wiem,że termin gwarancji się kończy ale to jeszcze nie powód,żeby mi komp brykał!No więc łagodnie i bardzo delikatnie mu tłumaczę,że dzisiaj niedziela,wszyscy mają być mili,więc może się jednak zdecyduje na współpracę.A on dalej głuchy i fucka mi pokazuje.
No to się zgniewałam strasznie i jak go nie wyrżnę pięścią.
I pomogło bo przestał robić głupie rzeczy i pracuje jak ta lala.
Ja i tak podejrzewam,że mój komp to taka komputerowa baba.Bo takie same humory ma.
Ale do rzeczy bo nie o tym chciałam napisać.
Trochę się ostatnio wnerwiłam.Zreszta nie tylko ja bo i Cris też sie wściekł.A było tak...
Jako,że ostatnio moje życie się troszeczkę pokomplikowało i zdrowie mi szwankowało,polatałam po lekarzach wszelakich.Porobiłam wszelkie badania.I poleciałam z wynikami do mojej lekarki.No i się dowiedziałam,że moja pani doktor też się poważnie pochorowała.Udałam się więc do innej.Ona sobie dokładnie obejrzała wszystkie moje papierki,stwierdziła,że wyniki mam w miarę dobre i nie wie skąd u mnie nadmiar leukocytów.No bywa.Powiedziała,że mam się nie przejmować.Za to zdiagnozowała za wysokie ciśnienie i cholesterol.No ja zawsze twierdziłam, że umrę na jajka.Bo uwielbiam i dużo ich spożywam.Ona z cierpliwością wielką mi wytłumaczyła,że jajeczka mogę żreć,proszę bardzo,ale żółtko won.Beziki mi wolno.Kawę też mi wolno.Nie za mocną i w niewielkich ilościach.I z dużą ilością mleka.Za to kategorycznie nie wolno soli.
Mam mierzyć ciśnienie,brać przepisane leki i przyjść do kontroli za jakiś czas.
Westchnęłam ciężko,podziękowałam i udałam się do domku mego kochanego.A potem wrócił z pracy Cris i zaczął mnie denerwować.No bo przecież nadciśnienie to straszna rzecz i umrę zaraz jak się nie położę pod kocem.Najlepiej razem z nim.Noż ciekawe kto kolację zrobi bo on jakoś na to nie wpadł.
Powiedziałam co myślę.Małżon się sfochował,siedzi więc w fotelu i myśli ciężko.No i wymyślił.
Nazajutrz,jako ta idealna żona,stoję przy garach,zerkam na zegar co chwilę ale Crisa nie ma.Mija godzina,druga.Zaczynam się lekko denerwować.Naraz wpada zdyszany Cris.
-Cześć Skarbie.
-A cześć,cześć.Co tak długo dzisiaj w pracy siedziałeś?
-Ja nie w pracy.Latałem po aptekach.I wiesz,że ciśnienomierze kosztują od 160 do 300 zł?
-A możesz mi powiedzieć na co nam nowy ciśnieniomierz?Przecież w domu są już dwa? To ja stoję przy garach,już trzeci raz obiad podgrzewam,a ty sobie po aptekach latasz?
Cris sie najpierw zapowietrzył a potem zaczął mnie przekonywać,że nowy jest potrzebny bo jak tamte nawalą i takie tam.No mówię wam,histeryk!
Postanowiłam nie zwracać uwagi i udałam się do swoich zajęć.
Nazajutrz była sobota,Cris mnie wyciągnął z łóżka bladym świtem,bo zobaczył w pewnej gazetce,że są w promocji ciśnieniomierze.Zacisnęłam zęby coby awantury nie zrobić,ubrałam się migiem bo i tak zakupy wielkie musieliśmy zrobić.
Pojechaliśmy,zrobiliśmy.Po drodze nabyliśmy nowy ciśnieniomierz.Nawet niezbyt drogi.Tylko 60 zeta kosztował.W dodatku śliczny,taki malutki,zgrabniutki typowo na damską łapkę.
W domu okazało się,że nie mamy do niego baterii bo zapomnieliśmy kupić.Machnęłam ręką bo miałam inną robotę.
Następnego dnia,Cris podczs spaceru z Żabulem kupił owe baterie więc nic nie stało na przeszkodzie aby nowy nabytek wypróbować.
Usiadłam wygodnie,wzięłam kajecik swój aby wyniki zapisać i założyłam ustrojstwo na łapkę.Ustrojstwo zapiszczało,napompowało odpowiednio,podumało i pokazało 277/180!
-Ile???-pyta Cris
-A zobacz sobie.Idę po tableteczkę pod język.
Po drodze zaplątałam się jednak w Żabula, który mi wleciał pod nogi.
W międzyczasie Cris też sobie zmierzył ciśnienie.I też mu pokazało 200/140.
Cris się strasznie zdziwił bo z ciśnieniem nie ma kłopotów.
-Co jest?-zapytał zdezorientowany.-Poczekaj,zmierzę jeszcze tymi starymi.
Na starych pokazało 130/88.
-Kurczę,co jest?-pytam całkiem ogłupiała.
-Ty poczekaj,nie bierz jeszcze żadnej tabletki.
Cris się zerwał, poleciał do samochodu i pożyczył od Teściowej jej ciśnieniomierz.
I się okazało,że ten nowy, taki śliczny,strasznie oszukuje.Zawyżał wyniki o ponad 100 jednostek.
Cris się wściekł.Pojechaliśmy nazad do sklepu owe ustrojstwo oddać.Panienka w dziale reklamacji nawet okiem nie mrugnęła,uśmiechnęła się tylko znacząco pod nosem i bez szemrania forsę zwróciła.
A Cris pioruny ciska,wściek dziki go trzyma i bluzga na nieuczciwość producentów.
-Wiesz co Cris.Mnie interesuje coś innego.Czy owa panienka ów produkt do producenta wyśle czy też znowu go na półkę położy.A co jeśli go kupi jakaś staruszeczka,której nie przyjdzie do głowy aby wyniki z innym urządzeniem sprawdzić.I będzie się truła nitrogliceryną aby za wysokie ciśnienie zbić?

Jeśli ktoś z Was zdecyduje się kupić nowy ciśnieniomierz to pamiętajcie:pożyczyć od kogoś drugi i prawidłowość wyników sprawdzić.

Miłego dnia.

9 komentarzy:

Nivejka pisze...

jednak nie ma jak te stare, ręczne. Tamte nie kłamały, tyle, ze trzeba było umieć nimi się posługiwać;)

anabell pisze...

Witaj, bo ciśieniomierza nigdy nie kupuje się w jakimś markecie, a tylko i wyłącznie w dobrej aptece.I jeszcze jedna uwaga- nie mierzy się (w celu porównawczym) ciśnienia raz za razem, pomiędzy pomiarami powinno być co namjmniej 30 minut przerwy i zachowane takie same warunki pomiaru.
I jeszcze jedno-nie kupuje się ciśnieniomierza mierzącego na nadgarstku lub kciuki, bo to są raczej gadżety, a nie przyrządy pomiarowe. To byłoby tyle w materii ciśnieniomierzy. Co do leukocytów- jeśli masz ich dużo, to trzeba je "oglądnąć" razem z wynikami OB i CRP.Bo podwyższone te 3 wartości świadczą o jakimś toczącym się stanie zapalnym. I neskavko, zdrówka Ci życzę, dbaj o siebie.
Miłego, ;)

żurawina pisze...

Z tym cisnienieomierzem to tak jak z nowymi termometrami..na baterie;)..zawsze oszukuja,nawet jesli raz po razie bedziesz mierzyc tym samym temperature ;)
najlepsze sa rteciowe-mimo wszystko..a pogody zazdraszczam..hmm 2 stopnie chialoby sie poczuc..a nie ciagle 38 zdechnac mozna!

Mijka pisze...

ooo o termometrach już jest:))

vice kupiła i mało nie dostała zawału,jak pokazał 43 u córki!
zwykły-38,5.
no.

zgaga pisze...

Termometr nowoczesny oszukuje ewidentnie! Gdybym sobie zmierzyła ciśnienie i odczytała 277/180, chyba nie zdążyłabym już wstać po tabletkę...
Zdrowia życzę!

Beata pisze...

pojechałam dzisiaj do sąsiadów (6 km polem 10 km droga) zmierzyć sobie ciśnienie, pokazało 112/64, zaraz poczułam sie lepiej:)
nie chce wiedziec, czy on oszukiwał:)

effka pisze...

Mnie tzw. dobre ciśnienie wyskakuje tylko w jednym przypadku - gdy mierzę je u lekarza:) tak mi skacze do góry, że jest wprost książkowe. Bo normalnie, to go muszę w piwnicy szukać... a najgorzej gdy spadnie do poziomu kopalnianego chodnika... Ciśnieniomerz mamy stary, ale na szczęście nie oszukuje. Sprawdzony.

Anonimowy pisze...

Nie polecam tych nowości. Oszukują ewidentnie, a człowiek może nabawić się nerwicy. Chyba, że służbie zdrowia o to chodzi, wszak psychiatrzy chętnie przyjmą i otoczą troskliwą opieką.

Pawel-as pisze...

Bo to piździernik nie pażdziernik:)...