Nigdy nie lubiłam zimy bo ja słoneczny człowiek raczej jestem!
Ale po wczorajszym dniu chyba ją jednak polubię...
Wstałam rano, wystawiłam łeb przez okno i stwierdziłam, że zimno jak diabli.
Popatrzyłam na termometr ale ta zaraza nie miała się kiedy popsuć, bo + 2 stopnie pokazywał!!!
Tek postanowiła mnie odciążyć od kupowania prezentów,zamówiła więc książki przez internet.
No i w piątek przyszła paczka!
Tek ją od razu rozpakowała,pokazała co przyszło i w ramach pomocy przy porządkach,czytała mi na głos nowego Mikołajka!
No więc wczoraj pojechaliśmy z Crisem po resztę zakupów i nowe prezenty nabyć.
Oblecieliśmy 4 sklepy (w tym dwa nowootwarte) i ja szok przeżyłam!
Pierwszy raz mi się zdarzyło, że zakupy robiłam jak na zachodnich filmach!
Żadnych wkurwiaczy,dzieci,liczyrzep czy niezdecydowanych paniuś.
Żadnych przebierańców z promocjami!
Z zakupów nieplanowanych nabyłam widelec ogromny do mięsa,odmrażacz do szyb i noże do smarowania pieczywa.
Przy kasie okazało sie, że mają złe kody powbijane i musieliśmy z Crisem czekać aż wyjaśnią nieścisłości.
W drugim sklepie nabyłam szynkę,której w planach nie miałam, ale była tak piękna i chuda,Cris tak bardzo do niej wzdychał,to niech ma!
Tym bardziej, że kolejki żadnej nie było i mogłam robić za liczyrzepę,wybrzydzać strasznie i paluszkiem pokazywać.
Potem poszliśmy karpie obczaić bo były.Patrzę i oczom nie wierzę bo wisi kartka jak wół o treści: "KARP PATROSZONY 12,80 zł/kg !
No więc Cris podszedł do panienki ekspedientki i prosi o 3 karpie,takie patroszone.
Panienka odrzekła, że patroszonych nie ma bo nie ma koleżanki a ona się brzydzi!!!
No to wzięliśmy takie żywe i znacznie tańsze.
No i teraz się kąpać nie możemy bo w wannie Józek,Franek i Zdzisia pływają.
Cris wprawdzie obiecał,że z nimi coś zrobi ale jakoś się miga.
Bo ja karpie wcześniej robię i zamrażam.I potem są znacznie smaczniejsze.
Dzisiaj troszkę odsapnę,choinkę ubierzemy a od poniedziałku ostre działanie w kuchni czyli uszek,pierogów lepienie oraz mięs i ciast pieczenie.
Damy radę.
Miłego dnia
PS. A nowy termometr zapomnieliśmy kupić więc nie wiem ile dzisiaj stopni na dworze.
Za to kupiliśmy termometr do pieczenia mięsa.
Bilans więc wyszedł na zero...
16 komentarzy:
Witaj, a ja nie polubię.Zrobiłam psu na szydełku skarpetki i teraz nie muszę go nosić "od zapachu do zapachu". Są pod kolor psa, bo kremowo-beżowo-brązowe.I on chętnie w nich chodzi, tylko ubieranie przed spacerem trwa dłużej.A o świętach to już mogę zapomnieć, bo mąż chory, właśnie zaczyna mu się grypa, co nie jest OK z powodu tej operacji.Zaraz lecę do spteki po p.wirusowy lek i po antybiotyk.Było wczoraj po 22-iej tak fajnie,że wzywałam prywatnie lekarza. I jednak nie polubię tej zimy.
Miłego;)
Anabell-ja Ciebie rozumiem.Nie masz powodów do jej polubienia.Ja lubię zimę z okien cieplutkiego mieszkania.I jak Cris z psem lata....
Żabul nie pozwoli sobie NIC założyc,niestety.
Zwierzę ciepłolubne jestem i nic na to nie poradzę. Jak siedzę w domu i mam ciepło, a za oknem sypie śnieg jakby sie komuś pierzyna rozdarła, to bardzo lubię zimę. Choć jak maszeruję wśród tych płatków śniegu to tym bardziej lubię. I jak mi pięknie śnieg skrzypi pod nogami - też lubię. Ale jak nos zamienia się w coś a la rudolf-czerwononosy-refiner, to już jest średnio przyjemnie. I choćbym niewiem jak lubiła zimę to i tak żądam już lata.
:)
Jesli z domu nie wychodzę to ok, lubie zimę:)
Zima najładniejsza jest na obrazku, albo za oknem... Ale cieszę się że jest. Dzieci są zachwycone;)))
..a ja uwielbiam zime z perspektywy goracego kraju i juz sie doczekac nie moge kiedy poczuje szczypanie na policzkach ;)
ojej, i będziecie mieli serce zabić i wypatroszyć nazwane karpiki? U mnie jak już jakiś zwierzak zostanie nazwany to tak, jakby nabył immunitet- nie wolno go tknąć ;)
my w tym roku polujemy na juz wypatroszone, nieżywe karpie.
A zima... dla mnie okej, jak nie ma wiatru i jest słońce, o! :)
Oj jak dobrze poczytać normalnego bloga. O normalnym dniu. Bo ja w innych klimatach od jakiegoś czasu siedzę(tak nawiasem kim wg Ciebie jest wkurwiacz, bo ja nie pojmuję, gdyż mam globusa i trzeba do mnie drukowanymi literami dzisiaj gadać) Klaudia Maksa
u nas nie ma karpia!
a zimę lubię.bo tak:)
Oj to będzie domowe patroszenie..nie lubię tego.Niestety brak mi męskiej ręki...Młody spraw kuchennych unika..
Po tym tegorocznym rekordowo długim listopadzie zima mi się całkiem podoba! I tylko mi żal zmarzniętych warzyw i owoców na ryneczku... Będzie trzeba pod dachem kupować!
Ja poproszę mniej mrozu, duuużo mniej mrozu - i może być ta zima. Ostatecznie.
Jestem u kresu różnej przedświątecznej lataniny, ale jest jakoś mniej nerwowo. Dzięki Bogu :-) !
Lubię zimowe mroźne dni bo wtedy jest słońce i prawdziwa zima ze śniegiem a nie jakieś nie wiadomo co, jakaś podróba zachodnia, jakieś coś co z zachodu przyszło jak walentynki czy inny halołin i nijak do nas nie pasuje.
Lubię iść przez miasto po skrzypiącym śniegu, gdy mróz w policzki szczypie.
ja uszka i pierogi ulepiłam ale karpia przy zakupie kazałam ukatrupić - nie będę obciążać swojego ani mężowego sumienia zbrodnią na bogu ducha winnym karpiu
a u mnie z karpia będzie...śledź:) w śmietanie:)
Effka-umówmy się,że zimę lubia tylko dzieci.Dorośli (szczególnie niektórzy) nie bardzo!
Beata-ja też,ale mam Żabula i spacery
Nivejka-masz absolutną rację
Magnolia-to życzę Ci tęgiego szczypania
Didżejka-ja nie mam sumienia a Cris nie ma wyjścia.Wanna potrzebna.Też wolałabym wypatroszone ale niestety....
Klaudia-no wiesz..wqurwiacz to taki osobnik,który wqurwia samym swoim istnieniem,nie musi nic robić.
A liczyrzepa to wiadomo.
Mijka-wiem,czytałam (o Maużu).
Izza-niestety,ale cóż zrobić za bardzo karpia lubimy jeść
Zgaga-mnie żadna siła nie zmusi do nabywania czegokolwiek na ryneczku zimą.Odmroziłabym sobie co nieco....Brrrrrr....
Srebrzysta-u mnie niestety coraz bardziej nerwowo.I zgadzam się, mrozu może nie być ale biało ma być
Koridiana-o to chyba jesteś wśród nas wyjątkiem z tym szczypaniem...
Szpilka-zaraz tam zbrodnia,głód kochana,głod nami powoduje.
Beata-u mnie śledź też będzie.Ale kupny czyli mordowanie się z cebulą mi odpada
Prześlij komentarz