wtorek, 17 listopada 2009

Jesiennie...

Jesień na całego.
Przestało padać i przez dwa dni była prawdziwa polska,złota jesień.
No więc chodziłam z Żabulkiem na dłuższe spacery co zawsze kończyło się wqurwem.
Ja rozumiem,że też bedę stara i niedołężna.
Ale wtedy chyba będę siedzieć w domu a nie będzie mnie gnało po świecie.
Na moim osiedlu są wąskie chodniki,obok jest ścieżka rowerowa.I szeroka jezdnia.
No więc liczyrzepy nie mają gdzie rowerami jechać więc muszą po chodniku.
Po chodniku idę także ja z psem.
I dlaczego ja mam chodzić po kałużach bo liczyrzepa na mnie dzwonkiem tarabani.
Bo przejechać nie może po kałuży.
Żeby było jeszcze ciekawiej to one przeważnie całymi stadami na tych rowerach.
Żeby to jeszcze były rowery bo na te pojazdy nazwy brakuje.
A wieczorem,po zmroku, można kaleką zostać bo o światłach to oni nie słyszeli.
Wiec jadą samym środkiem chodnika,po ciemku i wjeżdzają mi w plecy albo w Żabula.
Czy muszę pisać, że drę wtedy mordę na pół osiedla!
I chyba nie tylko mnie tak traktują bo słyszałam jak sąsiedzi też mordę darli.
I naprawdę żałuję, że w samochodach nie ma już korb.
Jak bym przywaliła jednemu z drugim....
I niech mnie nikt nie przekonuje, że jest inaczej bo baba za kierownicą to nieszczęście.
Wiem,bo za każdym razem,kiedy jest jakaś kolizja,zatarasowane przejście,niedozwolone parkowanie czy też "cudny" manewr-zawsze baba za kierownicą.
Ostatnio jedna taka nam mało samochodu nie staranowała bo wygodniej jej było pod prąd jechać.
A druga pytała o drogę.Cris jej wytłumaczył,żeby skręciła w lewo to ona,blondynka,skręciła w prawo.
I wpakowała się na czerwone światło i patrol drogowy.
Dobrze jej tak.
Niech się najpierw nauczy która ręka lewa a potem za kierownicę wsiada.
A tak poza tym to życie rodzinne mi zdechło.
Powoli zapominam jak się rozmawia z rodziną.
Nie ma do kogo ust otworzyć.Każdy zajęty swoimi sprawami.
Crisa cały dzień nie ma a jak już ma wolne popołudnie to odsypia zmęczenie.
Ale jedną taką ciekawą rozmowę odbyliśmy.
Na temat zdrady.
Omówiliśmy znane nam przypadki.
Tek stwierdziła,że "kobieta w złości nie zna litości".
Ja rozwinęłam wodze fantazji.
Cris tylko przerażne oczy robił.
Słowem bawiliśmy się setnie.
I doszliśmy do wniosku,że w każdym domu powinna być taka mała tubka kleju "SUPER GLUE"...
A po co?
To już mogę Wam tylko na uszko powiedzieć.

Miłego dnia

8 komentarzy:

effka pisze...

Ja też mam problem z rozróżnianiem która prawa, a która lewa... Raz mi się zdarzyło bowiem, że powiedziałam "To skręcę w prawo" i... skręciłam w lewo, aż mój czinkuś zadrżał od zbiorowego ataku śmiechu moich rodziców. I ciągle tak mam. Jak ktoś mówi "Na prawo" to ja się upewniam czy to na pewno ta strona i macham ręką jak połamana gałązką:)
Samochodem już nie jeżdżę, więc na ulicy zagrożeniem nie jestem, ale... czasem "robię" za gps-a:) Wtedy dopiero jest machanie rękami:)))

dikejka pisze...

Która prawa, a która lewa zawsze muszę się zastanowić:)))
Podobnie mam z: co jest zmiotką, a co szufelką i jeszcze, co jest cholewką, a co zelówką:)))
Nigdy nie pamiętam:)
Kij tam. Da się z tym zyć:))

Nes, chciałam zapytać o tych rowerzystów.
Czy rowerzyści jeżdżą pasem wyznaczonym dla pieszych, czy to piesi wpitalają się na scieżkę rowerową? Bo pieszych, którzy lezą scieżką rowerową lub włażą mi pod koła roweru, (nie)wiedząc, że to część chodnika przeznaczona dla cyklistów, to ja bym do pierwszaków posłała po wiedzę, w sprawie zasad ruchu drogowego:)))
Oj, wtedy nawet nie próbuję wqrwa mojego zdusić, tylko drę ryja:)))

Mijka pisze...

no to ja przez 30 lat kierowania raz tylko zostałam obtrąbiona przez jednego pana,bo mu przed noskiem śmignęłam(ee ze 20 m był ode mnie)ale się grzebał.no to pojechałam,bo co to ja, czas na loterii wygrałam????

mnie przeraża co innego-nadmierna brawura kobiet za kierownicą,szczególnie młodych gniewnych przedstawicielek handlowych albo biznełomenek..widziałam już takie sztuki,że żal..po prostu żal..a jedna z najłagodniejszych to wyprzedzanie na trzeciego,spychanie na pobocze w sytuacji,gdy na poboczu stoi TIR!!!!!
w środku blondynka-kretynka,jak to Mój powiada:lagrandecretino.

a ja kocham prowadzić..kiedyś nawet myślałam o rajdach,eh....

a i u nas rowerowe są szerokie i chodniki też,ale takich jak piszesz też sporo...w Niemczech każdy pilnuje swojej ścieżki,widać kary odpowiednie mają.

żurawina pisze...

zazdroszcze BARDZO tej pieknej jesieni jaka sie pojawila..niestety ja takze ma problemy lewa-prawa ;)
ale dla pociesznie dodam,ze nie siadam w PL za kolkiem..a w Eg to nie ma wiekszego znaczenia tak czy inaczej.

zgaga pisze...

Ja też zwykle robię za dżipiesa. A prawko spoczywa na dnie którejś z szuflad. I dzięki temu statystyki lepsze...

Kat pisze...

Oj Nes - ja tam bym z tymi babami za kółkiem nie przesadzała, chyba nie ma tak źle w gruncie rzeczy. Świeża Przyjaciółka miała ostatnio stłuczkę, wina faceta, se stopu nie przyuważył i przejechał na głupa...Wpadki i głupstwa chyba każdemu się zdarzają bez względu na płeć...A mistrzowskie manewry najlepiej smakują w wykonaniu starszych panów w kapeluszu:D

Buziak:*

Beata pisze...

a ja prowadzę na okrągło i jak mi sie uda być pasażerem to ze zdziwieniem zauważam zmiany w okolicy, nowe domy itp:)

Neskavka pisze...

No dziewczyny,przecież ja nie Was miałam na myśli pisząc o "babie za kółkiem".
Wy jesteście chlubne wyjątki przecież....
No i Wy jesteście boskie,wszystkie.