piątek, 3 kwietnia 2009

NETykieta i blogi...

Istnieje coś takiego jak NETykieta.
Czyli zasady i normy zachowania się w necie.
Obowiązuje kultura,wzajemna życzliwość,nieobrażanie.
Każdy jest pełnoprawnym użytkownikiem Internetu.I nie powinno tu być relacji typu prezes i jego podwładni.
Teoretycznie bo praktyka pokazuje coś innego.
Trudno wymagać zasad dobrego wychowania i kultury od społeczeństwa,które nam ogólnie chamieje.
Przykłady?
Proszę bardzo.
Przez dwa lata aktywnie uczestniczyłam w życiu pewnego forum.Było nas tam 13 osób.Bardzo życzliwych,o podobnych pogladach na życie.
Codziennie pisaliśmy o wszystkim,donosiliśmy o tym,co ciekawego się wydarzyło.o swoich radościach,bolączkach,smutkach.
Każdy miał swoje problemy.Byliśmy w podobnym wieku.
To była wielka radość takie codzienne pogaduchy przy kawie.Przetrwaliśmy wszystko.
Także atak trolli.
A tak trolli czyli "pomarańczowych".Bo każdy uczciwy uczestnik forum miał swojego czarnego nicka.
Pomarańczowi to były osoby o jednorazowym nicku,właśnie po to aby dowalić,obrazić.
Głównym celem takiego trolla jest "rozpieprzyć" dane forum lub skierować go na inne tory.
Nie daliśmy się.
Zaczęliśmy wymieniać ze soba maile.I były prośby o zdjęcia....
Jakoś nie zdążyłam dać swoich bo w tym czasie nie miałam kompa i dostepu do internetu.Przeprowadzałam się do innego miasta.
Przez dwa miesiące była odcięta od ulubionych stron.
I jakież było moje zdziwienie,kiedy w końcu tego kompa już miałam bo kupiliśmy nowy.
Ciągnęło mnie okrutnie do ulubionych stron.
Zainstalowałam więc owo nowe cudo,wgrałam wszystkie potrzebne programy,i co?
I nic.
Nie ma mojego forum.Brak wpisów.Ludzie umilkli.
Tak bez słowa pożegnania,po cichu.
Ja rozumiem,że ludzie są różni ale naraz 12 osób zamilkło?
Brak reakcji na maile?
Mówi się trudno i żyje się dalej.Życie toczyło się dalej.
Niedawno weszłam na owo dawne forum a tam prośby o ponowny kontakt.
I nieśmiałe wpisy,pytania typu "gdzie jesteście' i "co u Was słychać"
O nie proszę państwa.
Ja już państwu podziękuję.
Bo ja robię porządki.Wiosenne.

Zainstalowałam gg.W adresie dane Crisa.
Dwie godziny był spokój.Potem zaczął mi dymić komputer.
Pisały "napalone" laski.
Zaczynało się niewinnie od pytania :"pogadamy?"
Pogadać to ja mogę,proszę bardzo. Tylko szybko się okazało, że nie ma o czym.
Bawiło mnie to przez dwa dni,po czym konto zlikwidowałam i założyłoma na siebie.
I znowu wiadomości od napalonych .Tym razem facetów. Wiek od 17 do 60 lat.
Czego mi oni nie obiecywali.
Noż kurcze, myślałby kto, że ja Messalina!
Stwierdziłam, że na gg siedzą albo małolaty albo napaleni i dałam sobie spokój.
Wywaliłam ustrojstwo w kosmos.
I nie mam gg,za to mam święty spokój.
Jakieś pół roku temu dopadły mnie blogi.
Najpierw zaczęłam czytać.
Potem ośmieliłam się pisać.Siłą rzeczy przychodziły do mnie różne osoby,komentować.
I ja chodziłam do nich.
Mam zasadę,że jak do kogoś wchodzę,to grzecznie mówię dzień dobry.I parę słów o sobie.
Reakcje są różne.
Od radości z nowego gościa,po olewactwo.
Moi goście też byli różni.
Przeważnie mili i kulturalni i tych kocham.
Ale znalazło się paru niekulturalnych.
Z jednego klanu na literę S.
No więc robię porządki.Wiosenne.
Wywalam bez sentymentu wszystko co zbędne,co mi zawadza,żyć nie daje.
Usuwam linki.
Bo znowu się zawiodłam.
Na ludziach,którym zaufałam.....

Miłego dnia

6 komentarzy:

Mijka pisze...

witam w klubie:)

ja jeszcze nie lubię,jak ktoś mi najpierw nasyła jakieś osoby,które mnie nie znają,nie czytają(statystyki wbrew pozorom mówią baaardzo dużo),nagle-po półrocznej, a nawet dłuższej miłości w moim kierunku-o która nie zabiegałam, okazuje się...że nie mam dostępu do tego bloga.

ale jak to mówi znajomy:chamy i dzieci chamów.
a wszelkie TWA to ja mam gdzieś.
róóóóóbmy swoje:)

howq.

Neskavka pisze...

Taa jest.Róbmy swoje.

Aleksandra1973 pisze...

No wiec sie odzywam ,znalazlam twojego bloga jak sie nie myle w linkach u stardust.To byl pierwszy blog ktory zaczelam czytac dosyc regularnie,niestety od jakies czasu z powodu braku owego,nie daje rady czytac wszystkiego.Ale nie omieszkam zaglebic sie wstecz w twoich wpisac by lepiej poznac.Mam nadzieje ze kwiecien sie szybko skonczy ,bo to dla mnie miesiac zabiegania raczej.Co do znajomych ,ty sie zrazilas do tych netowych,a co powiesz na tych w realu.Wystarczylo ze rok nie bylam w Polsce,bo zmienilam kraj zamieszkania jak rowniez i zycie,i niektorzy zaczeli sie wykruszac,automatycznie przestali miec czas i pisze tutaj o przyjazniach wieloletnich,fakt zostala mala garstka ludzi,ale niestety przykre to jest bardzo.Teraz po kilku latach niebycia w kraju patrze na to troche z dystansu.Pozdrawiam Cie serdecznie i zycze aby wiecej takich przezyc nie bylo:
Aleksandra1973

Neskavka pisze...

O, Aleksandra! A ja się zastanawiałam,kto zza miedzy do mnie zagląda...
Witam,witam.
Na temat realnych znajomych nie będę sie wypowiadała. Może kiedyś notkę napiszę ale na drugim blogu.
Znam sytuację bo ja też się wyprowadziłam,wprawie tylko 150 km dalej,ale dla niektórych to też była "zagranica".

Anonimowy pisze...

Neskavko, niedawno pobiegałam po różnych blogach (od znajomych do mniej znajomych) i włos mi się zjeżył - ile agresji w komentarzach!...
Najgorsze jest to, że nijak nie mogę zrozumieć PO CO? Nie chcę kogoś czytać, nie podobają mi się wpisy - omijam z daleka i szlus. Toć przymusu żadnego nie ma, a świat sieciowy ogromny.
Pozdrawiam - srebrzysta

Neskavka pisze...

Srebrzysta-no właśnie.PO CO?
Ale zrozum tu człowieku innych, którym satysfakcję sprawia wszelkie "dowalanie".
Omijam takich szerokim łukiem dla własnego zdrowia.