sobota, 14 lutego 2009

Witki mi opadły....

"Witki mi opadły i się za mną wloką"- to powiedzenie mojej Tek.
Bardzo na czasie w tej chwili.

Bardzo kocham moją najbliższą rodzinę czyli Tek, Crisa i Żabula.
Chciałam by byli szczęśliwi....i popełniłam błąd.
Przedobrzyłam.
Odgadywałam życzenia i spełniałam je z pieśnia na ustach,niemal pyłek zamiatałam spod nóżek.
Rezultat?
Oni mają dobrze a mnie cholera trzepie.

Przykłady:
Stoję przy garach,trzeba ugotować obiad.
Smaczny i pożywny.
Biorę mięso, pozbawiam je tłuszczu. Obieram i trę warzywka.
W garnkach pyrkocze,w domu pachnie.

W międzyczasie sprzątam chałupkę,zmieniam obrusik na ławie co go był Cris kawą zachlapał.
No nogą zawadził, zdarza się nie?
Tylko czemu go od razu nie zdjął chociaż prosiłam?

W łazience kosz brudów bo nikomu się nie chce do pralki wrzucić.
Segreguję wg kolorów.Nastawiam pranie.

Ubieram się i idę na spacer z psem.
Na dworze listopad.Wieje jak cholera i kawałkami lodu w oczy sypie-wiadomo luty!
Macha mną jak osiką na wietrze ale pies szczęśliwy.

Wracamy.Żabul stoi w przedpokoju rozkraczony.
-Czekaj-mówię.Pani się rozbierze i wytrze ci łapy.
Ale mnie nie posłuchał i sie otrzepał z wody.
Rozbieram się, wynoszę kozaczki do łazienki.
Biorę Żabulowy ręczniki wycieram go do sucha.
Potem ściereczką wszystkie ściany i podłogę w przedpokoju.
W tym czasie pies rozwala wszystkie swoje zabawki.
Biorę "farfocla" i się z nim bawię.
On sie zmęczył, walnął się na kanapę i śpi.
A ja wzdycham, głaszczę go (on wredota warczy) i idę dalej do roboty.

Prosiłam rodzinę, żeby choinkę rozebrali? Prosiłam.
No więc biorę drabinę, ściągam z szafy pudła i zaczynam rozbierać drzewko.
Pochowałam bombki.
Ogromne pudło stoi na ławie i obdarty drapak w stojaku w kącie pokoju,ozdobiony lampkami.

Wpada Tek.
-Mama,co na obiad?
-Zupa jarzynowa z wkładką-odpowiadam zgodnie z prawdą.
-To ja nie jestem jeszcze głodna-rzecze Tek i leci na kompa.
-Chcesz herbaty, bo zimno?-pytam
-Poproszę-pada z pokoju.
Robię herbatę, zanoszę pod nos.

Ubieram się i idę "wykręcić" psa.
Wracamy, wycieram go do sucha,potem przedpokój.
Przypominam sobie o praniu.Wyciągam i rozwieszam na suszarce.
Nastawiam drugie.

Wraca Cris.Pies szaleje jak zwykle.

Cris je obiad.
-Słuchaj-mówię,lodówka pusta.Chleba nie ma,mleka nie ma,warzywa i owoce wyszły.
-No to jedziemy-zgadza się Cris.
Ubiera się i czeka na mnie przy drzwiach, gotowy do wyjścia.
Wzdycham i biorę torby(w coś trzeba zakupy zapakować nie?).
Wsiadamy do samochodu. Po drodze Cris stwierdza, że ma mało powietrza w kołach.
Zajeżdzamy pod CPN lub inszego Orlena,Cris pompuje koła.
Jedziemy do banku zapłacić rachunki.Zrobione.
Wsiadamy do samochodu, mijamy skrzyżowanie i samochód kaput. Nie da sie zapalić.
Pyrka i zdycha.
Cris stwierdza, że paliwa niet choć kontrolka nie miga.
Wzdycham, wysiadam.
Zginam się, wypinam tłusty zad odziany w portki i pchamy samochód na pobocze.
Ludzie sie gapią, samochody trabią-co to wypiętej dupy nie widzieli?
Po czym Cris jeszcze raz wsiada i zapala samochód.
Dostaję głupawki,Cris ma dziwną minę.
Jedziemy na CPN, tankujemy.Potem po zakupy.
Wracamy do domu,wnosimy torby do kuchni.
Cris znika po angielsku.
Ja chowam zakupy,sprzątam,myję naczynia po obiedzie.
Robię kawę, zanoszę do pokoju.
Odgarniam pudło z bombkami.
Choinka dalej stoi w kącie a Cris patrzy w telejajko.
Szlag mnie trafia!
-Dobra kawa?-pytam słodko.
-Bardzo dobra-rzecze Cris.
-Cieszę się bardzo. Wiesz skarbie,to ty sobie odpoczywaj a ja jutro poproszę sąsiada to mi wyniesie drapaka do piwnicy.
Cris się zapowietrzył a potem stwierdził, że ON Z PRACY WRÓCIŁ !
Po czym się zerwał,ściągnął lampki, wyniósł drapaka i wziął Żabula na spacer.

Obraziłam się śmiertelnie.

I teraz się zastanawiam,czy Cris kupi dodatkowe pudełko czekoladek na przeprosiny?

A potem weszła Tek i stwierdziła, że nie jadła obiadu więc sobie zrobi bułkę z szynką!

No więc witki mi opadły.......

Miłego

PS 1. Awantury nie będę robić bo dwa zabójstwa to dożywocie,no nie?

PS 2. Zdjęcie na drugim blogu.

4 komentarze:

Mijka pisze...

wyjedz na kilka dni z Zabulem, zostawiajac pusta lodowke i pelen kosz prania...albo na miesiac nawet.. albo udawaj chora, niech sami gotuja i piora,jak gaci zbraknie moze dotrze????
miewam podobnie....

Stardust pisze...

Jakos mi to bardzo przypomina moje poprzednie malzenstwo..a potem sobie obiecalam, ba przysieglam, ze nigdy wiecej!!!!

Anonimowy pisze...

Nie ma to, jak spora dawka zdrowego egoizmu! Jedyna droga, by witki nie opadały... Z głodu tak zaraz nie pomrą, ze 30 dni można przeżyć bez jadła, nie?

Każda maszyna może się przegrzać, nawet model Neskavka 195... Pora na konserwację!

Liz pisze...

Neskavka,
Tez tak mam, ale sie zaczelam buntowac ostatnimi czasy i udaje chora.