Nie lubię takiej pogody !!!
Za oknem ponuro, mgła, na drzewach resztki liści. Nawet ptaków nie ma.
Żabul leży na swoim fotelu i udaje, że go nie ma. Muszę go siłą wyciągać na spacery.On bardzo nie lubi być mokry co mu wcale nie przeszkadza włazić w kałuże.....
Z kurtki mi kapie, z nosa kapie, w butach chlupie..
Żabul stoi rozkraczony na środku przedpokoju i patrzy na mnie z wyrzutem !
Skąd ja mu słońca wezmę.
Wycieram mu łapy i brzuch do sucha, przemawiam czule, klepię w zadek. On idzie do kuchni i zanurza pysk w Chappi. Chrupie aż echo niesie.
Robię sobie ukochaną herbatę karmelową.
Szwędam się po domu....
Nie mam ochoty nic robić.
W łazience sterta ciuchów do prania.
Rzucam okiem w lustro. No tak - gorzej być nie może.
Muszę sobie przypomnieć o "cudownym" kremie (w lodówce), zrobić piling i maseczkę. W dodatku zrobiło mi się paskudne "zimno" i nos wygląda jak mały buraczek. Ohyda !
W sypialni, na suszarce, wisi dawno wyschnięte pranie. Na żelazku warstwa kurzu.
Na szafce, przy łóżku, sterta książek do czytania...
W przedpokoju wielkie reklamówki.
Dostałam buraczki, marchewkę, seler,pietruszkę i duuuuużo czosnku.Kochana Teściowa (wrrrr.. nienawidzę tego słowa).
Muszę coś z tymi warzywami zrobić.
Idę do kuchni,otwieram lodówkę i gapię się w zamrażalnik.
Żeberka,schab,karczek a może kurczak ??? Coś muszę zrobić na obiad a nie mam pomysłu...
W dodatku nie wiem o której Cris wróci bo ma teraz urwanie głowy.
Decyduję się na żeberka bo dawno nie było. Wkładam je do zlewu - niech się trochę rozmrożą.
Biorę kubek z herbatą i idę na kompa.
Buszuję po ulubionych stronkach. Czytając Marylkę przypomina mi się Sunny. Chyba o nim napiszę na blogu.
U Flavvi wspominki z urodzin. Ileż wspomnień... i nie zawsze radosnych.
Prunelka pisze o kostce... i znowu wspomnienia.
A robota w domu czeka.
Dzwoni Cris i zamawia na obiad barszcz. Ludzie kochani pierwszy raz nie chce rosołu !!!!
No to jeden problem mam z głowy.
Niedługo Zaduszki.
Pewnie się zjedzie rodzina .Trzeba ogarnąć chałupę i pomyślec o jakimś żarciu.
NIE CHCE MI SIĘ !!!!!!!!!!
Ale mam wyjście ??? Wzdychając ciężko idę do roboty.
Miłego dnia
6 komentarzy:
bo wiesz, ja urodziłam dwie córki, tylko mlodsza nie żyje. Zawsze w uroidziny Agaty przypominam sobie Hanię, jaka byłaby dziś duża (w lutym - 18).
Nijak się tego wyzbyć nie mogę.
Mamy taki zwyczaj z Pierworodną, że conajmniej 15-20 minut opowiadamy sobie o Małej - jak by wyglądała, co nabroiła, jaka by była...
I to nie jest smutkiem podszyte, bo zawsze mamy śmiechu kupe gdy zaczyna się wyliczanka co złego byłoby w Hance.
Mam 24 róże, mam biżuterię od Srebrnej Nitki i dobnry obiad - "kurzęszcze" udka, kartofelki z koperkiem i szparagi;) A potem babka jogurtowa.
Treochę może smutniejsze te urodziny w tym roku bo same, we dwie...+ Wnuś:)ale On malutki jeszcze.
To straszne...Nie wiedziałam.
Ściskam Cię bardzo mocno.
nie Nes, to nie jest smutne. Mamy wiele uśmiechu o tym.
Naprawdę.
p.s. wkrotce ujawnię siebie "inną".
Cieszę się i czekam z niecierpliwością.
Neskavko piosenka super!!!:) Żabka...:)
mnie też się nie chce..jestem zmęczona,wszystkim.
Dobrze,że Starsza w domu:)
Prześlij komentarz