Kiedy wchodzę na swojego bloga,rzuca mi się w oczy post z życzeniami świątecznymi.Uświadamiam sobie,że Wielkanoc była tak niedawno a ileż się przez ten czas wydarzyło...
Obiecałam Mijce notkę.A potem dopadła mnie tęsknota,smutek i żal.
Przecież wiedziałam,że kiedyś będziemy musieli podjąć tę najtrudniejszą dla nas decyzję.
Wiedziałam,że będzie bolało ale nie wiedziałam,że będzie bolało tak bardzo.
Nie wiedziałam,że człowiek ma w sobie tyle łez,że te łzy płyną sobie niezależnie od naszej woli.
Świat stał się nagle szary i pozbawiony sensu.
Nie mogłam spać,a kiedy już zasnęłam,budziłam się na mokrej od łez poduszce.
Cris w pracy,Tek ma swoje zajęcia,a ja dreptam po domu.
I zabija mnie ta wszechogarniająca cisza....
I świadomość,że już nie mam po co wstawać o 6 rano,nie muszę gotować michy.
Wszak psa nie ma. NIE MA !!!
Z jednej strony jestem wdzięczna losowi za szczęśliwy zbieg okoliczności.
Za to,że Walduś zdążył wrócić z urlopu.Za to,że jest on nie tylko weterynarzem,ale także człowiekiem kochającym zwierzęta i w dodatku człowiekiem bardzo wraźliwym.A co za tym idzie doskonale wiedział co się dzieje ze mną.
Bo to właśnie ja musiałam podjąć ową decyzję.
W dodatku musiałam ją podjąć szybko bo Żabul miał atak serca...
A z drugiej strony mam do losu ogromy żal.
Pies był z nami tyle lat a zabrakło dosłownie minuty aby Cris,ukochany pan,mógł się z psem pożegnać.
Cris wpadł do domu w momencie,kiedy Żabul przestał oddychać....
W tym momencie coś we mnie pękło.Cris tulił do siebie bezwładnego psa,żegnał się z nim,Tek w swoim pokoju zanosiła się płaczem a ja na trzeźwo pakowałam do torby zabawki Żabula.
Pochowałam jego miski.Po południu zawiozłam do Teściowej puszki,chrupki i ciasteczka naszego psa.
A potem zapadłam się w sobie,nie wiem co się ze mną działo.
Podobno gotowałam,sprzątałam a nawet czytałam.
Podobno.Bo ja nie pamiętam.
Kiedy już oczy miałam całkowicie zapuchnięte,wielkości piłeczek pingpongowych,a z nosa zeszła mi cała skóra i wyglądał jak poparzony,stwierdziłąm,że dłużej tak nie może być.Że muszę zastosować "terapię wstrząsową".
Odkąd pamiętam,od nawcześniejszego dzieciństwa,byłam otoczona zwierzętami.
Nie wyobrażam sobie domu,mojego domu,bez psa.
Rozmowy o tym,że od razu weźmiemy drugiego,toczyliśmy jeszcze za życia Żabula.
Nie dziwcie sie przeto,że w naszym domu pojawiła się ONA.
Nazywa się AZA,ma dwa lata.
O takim "drobiazgu",że jest psem po przejściach,chyba nie muszę wspominać.
Uczymy się siebie nawzajem.
Miłego dnia
23 komentarze:
Neskavko, to dobrze,że możesz mieć następnego psa i masz szansę znów przytulać się do psiego ciepełka. My już, niestety, nie weżmiemy następnego psa-choć mi ciężko i smutno.Pokaż na blogu nową lokatorkę, ona też przecież będzie częścią blogowego świata.
Pomerdaj ode mnie Azę za uszkami, na powitanie.
Miłego, ;)
anabell-a proszę bardzo!
Pomerdałam.Ona to uwielbia.
wiesz co? kocham Cię..
masz siłę, ona jest bardzo potrzebna,i masz serce,wielkie serce Nesko.
a Żabul na pewno czuł przytulanie Crisa, na pewno..
a Aza cudna,i wiem,że będzie Jej u Was dobrze.
Dziękuję Mijka.
Smutno:( Niedawno też dowiedziałem się, że moje psisko miało zawał. Też go nie przeżyło...
Ale dowiedziałem się kilkanaście dni po fakcie, przypadkiem... Przez to bolało jeszcze bardziej.
Współczuję straty Żabula, ale jestem pewna, że życie miał szczęśliwe...
A Aza - szczęściara! Podrap ją za uszkiem ode mnie i mojej Debiśki :-)
Wygląda na to,że będzie z niej pieszczocha. Ma bardzo miłą mordkę i z całą pewnością będziecie rzem z nią szczęśliwi.
Miłego, ;)
Gęsiej skórki dostałam :)
Poczochraj Azę ode mnie i Rina za uchem.
ściskam Cię
Moja Kluska tez poczekała na mnie z odejściem, a niektóre psy nie czekają, bo wiedzą że dla pana/ni jest to trudne rozstanie...
Aze po przejściach tule czule:)
Wejrzenie ma Aza jakby trochę żabulkowe... A może mi się zdaje?
Sympatyczna mordka!
Na pewno będziecie ze sobą szczęśliwe - czego życzę z całego serca.
Nie doczytałam, nie jestem w stanie:((
Siedzę i ryczę...
Przytulam...
Ok, przeczytałam końcówkę - bez środka...
Dobrze, że kolejny piesek trafił do dobrego domu...
Pozdrawiam Was wszystkich gorąco, a sunię głaszczę za uchem...
Serdeczności Ci ślę! Ten nowy pyszczek da wiele szczęścia - to widać!
Psisko mialo wielkie szczescie, ze spotkalo na swojej drodze takiego czlowieka jak Ty. I o tym glownie pamietaj, oraz o wszystkich dobrych chwilach.
Pozdrawiam :)
Rany, poryczałam się. Moje kochane cztery łapy siedzą w tej chwili na balkonie, a ja ryczę i nie wyobrażam sobie tej chwili pożegnania. Bardzo Wam współczuję, przecież to członek rodziny, kochana Istotka.
Wspaniale,że śliczna Aza znalazła Was.
mycha70
No jak się człowiek przywiąże do psiaka to taki potem żal.Dobrze że długo nie rozpaczasz tylko miłością nowego psiaka obdarzasz miłych chwil razem...http://wiecznedzieci.blogspot.com/
Wiem co czujesz, bo ja też przez to przechodziłam z kotem wprawdzie, ale boli tak samo. A teraz mam psiaka, Kropusię kocham nad zycie, ma już 14 lat i wiem, że jej niedługo zabraknie i na samą myśl, że tego mojego skarbu zabranie kraje mi się serce a łzy cisną do oczu. Bo ona jest moja a ja jestem jej. Mam jeszcze dwa koty, które już za chwilę skończą po 11 lat. Zwierzaki są cudowne, ale w końcu przychodzi taka świadomośc, że ich zabraknie, bo nie zyją tak długo jak my. A szkoda:( Dobra decyzja odnośnie psa, bardzo dobra i malutka jest śliczna:) A nasza niunia też jest po przejściach i też się siebie uczyliśmy:) Będzie dobrze:)
Zbyszek-doskonale Cię rozumiem.To boli,bardzo boli.
Ewarub-dziękuję.Podrapałam
Anabell-o tak,pieszczocha straszna z niej.My zrobimy wszystko by była szczęśliwa.
Miauka-dziękuję.Poczochrałam podwójnie.
Beata-dla mnie to ważne,że odszedł otoczony kochającymi go ludźmi.
Za tulenie dziękuję.
Zgaga-żabulkowe,jak najbardziej.Dużo ma z niego.
Srebrzysta-dziękuję.Ona już jest szczęśliwa a my przy niej.
Kat-dziękuję.Ja ryczałam pisząc notkę,teraz też ryczę...
Kankanka-dziękuję bardzo.
Silka-staram się pamiętac tylko te dobre chwile ale pamięć ludzka jest przewrotna niestety. I dziękuję.
Mycha70-Dziękuję.Mnie zależało na tym aby dać szansę,kochającą go rodzinę następnemu psu po przejściach.
Betina-rozpaczam dalej ale przy nowym psie jest mi dużo lżej.Dziękuję.
Córcia-ja żadnego z moich psów nie kochałam tak mocno.I dlatego tak boli.Czas leczy rany ale bardzo powoli.
Też mam nadzieję,że będzie dobrze.
Przykro mi z powodu Zabula...
"..Bracie psie,bardziej ludzki niż ludzie,
Na łańcuchu uwięziony przy budzie
O głodzie,i o chłodzie,i w brudzie'
A podczas lata,gdy szukasz ochłody,
Często bez miski wody ;
Psie,który dajesz ludziom wierności przykłady,
Odpuść ludziom,braciszku,wszystkie ludzkie zdrady.."
A.Chojecki"Hymn Św.Franciszka z Asyżu
Straciłam psa 17.07.2011 r. Twoje cierpienie zupełnie mnie nie dziwi , cierpię podobnie .
Nie mogłam przeczytać tego posta w pełni, bo sama przeżyłam śmierć swojego psa, dosłownie w ramionach. Najgorsze że nawet nie wiemy co było przyczyną, nas zczęście cierpiał zaledwie (choć i aż) kilka godzin. Nagle, bez przygotowania, z zaskoczenia.
Coraz częściej myślę o nowym przyjacielu, właśnie takim jak AZA, który czeka na miłość i dom :)
Najwierniejszy przyjaciel
Prześlij komentarz