Wczoraj była pewna rocznica o której trąbili nawet w telejajku.Mnie nie trzeba o tym przypominać,ja pamiętam.I stale słucham jego utworów.Co nie zmienia faktu,że brakuje mi jego uśmiechu.
Od świtu latałam po gabinetach lekarskich.Znowu zaliczyłam dentystę.Tym razem wydałam tylko stówę.Dowiedziałam się,że używam za twardej szczoteczki do zębów. Dowiedziałam się także,że przyczyną krwawienia moich dziąseł jest kamień.No to się go pozbyłam.Nie jest to zabieg przyjemny,czasami nawet fest boli.Ale da się przeżyć.Najpierw mnie potraktowano jakimś metalem,potem piaskiem,następnie jakąś pastą podobną do cementu,obryzgano zimną wodą.Po czym poplułam krwią.Pokazano mi moje ząbki na monitorze.Są białe,czyściutkie i śliczne.Żeby utrzymać ten stan muszę je traktować odpowiednimi środkami.Pani dentystka zapisała na karteczcce co mam kupić w sklepie na pewnej ulicy.Oblecieliśmy z Crisem kurcgalopkiem Rynek i okolice ze 4 razy bo ludzie się nie mogli zdecydować gdzie jest ulica Lekarska.Ale w końcu znaleźliśmy.Po drodze mineliśmy sklep rybny,Cris się nie dał odciągnąć,kupiliśmy więc pangę na obiad.Ale nie żałuję bo była pyszna i prawie bez lodu.A potem mnie Cris odciągał od Empiku i dwóch księgarni.Nie mogłam się zdecydować co chcę.Ale jak zobaczyłam ceny to mnie odblokowało i nic nie kupiłam.Chociaż nie było upału moje balerinki mnie mocno obtarły i do samochodu ledwo wsiadłam.Udaliśmy się po świeże truskawki.A potem do domu.Zrobiłam pyszny obiad z deserem.
Jako,że w domu był Cris mogłam robić za osobę ciężko chorą i cierpiącą.Przyjęłam więc pozycję horyzontalną.Obok mnie Cris i Żabul.Oni szybko zasnęli a ja czytam sobie.Tak się składa,że ostatnio postawiłam na psychologiczne książki.Wykańczają mnie.Aktualnie czytam taką jedną.Chcecie tytuł? A proszę bardzo."Porozmawiajmy o Kevinie",autorka-Lionel Shriver.Ciężko mi się ją czyta bo książka budzi we mnie skrajne uczucia.Wściekam się na zimną matkę,dziwię się ojcu,którego rola ogranicza się do rozpieszczania syna.Staram się zrozumieć dlaczego Kevin w wieku 16 lat stał się mordercą 11 osób.Dlaczego kobieta,nie potrafiąca obudzić w sobie żadnych uczuć macierzyńskich,wymęczona opieką nad tym pierwszym,trudnym,zbuntowanym,decyduje się na drugie dziecko?
Nie jest to lektura na wakacje,oj nie!
Dlatego chcę ją szybko skończyć.
Zostało mi jeszcze 200 stron....
A potem się rzucę na Grocholę,Szwaję,Chmielewską albo inszą "literaturę dla bab".
Niech mój umysł i dusza też odczują,że mamy lato i wakacje.
I sezon ogórkowy.
Nieprawdaż?
Miłego dnia
15 komentarzy:
Cześć Neskavko, polecam Ci 3 książki na wakacje: Marqueza "Miłość w czasach zarazy" i 2 książki Llosa Mario Vargasa: "Raj tuż za rogiem" (o Gaugainie)oraz
szelmostwa niegrzecznej dziewczynki".
Jak na mój gust znacznie lepsze od polskich "babskich" autorek.A w bibliotece poszukaj Grahama Greena "Podróże z moją ciotką".
Miłego, ;)
Anabell-Marqueza czytałam.Vargasa bardzo lubię,tych akurat nie czytałam ale w mojej bibliotece nie mają.Greena wciągam na listę.
Dzięki.
Prawdaż! Właśnie poczytuje Szwaję najnowszą :)
ja wczoraj nadrabiałam oglądanie telewizora :) do pierwszej w nocy:) mam dosyc na miesiąc:)
Mnie akurat ta ostatnia Szwaja się wydała dziwna... Ale generalnie dobra na poprawianie nastroju. A takiej ,,ciężkiej'' lektury nie lubię. Dość klęsk i niepowodzeń wkoło. Wolę się odprężyć nawet przy niezbyt ambitnej literaturze...
Nivejka-i jak? Warta nabycia?
Beata-ciekawam co konkretnie oglądałaś bo nic nie ma.Ja zaliczyłam "Amadeusza","Lot nad kukułczym gniazdem" i dwa mecze!
Zgaga-no,ja też nie lubię ale ową książkę strasznie polecają wszystkie blogi książkowe.Jeszcze raz się przekonałam aby nie wierzyć ludziom....
muszę sobie książeczki skompletować na wakacje.
bo jeszcze tydzień i wooolne!
A ja już wiem o tej ksiażce wszystko mimo iż Tobie zostało jeszcze 200 stron to całość już streściłaś:)...
Ja też rzuciłam się na czytanie. Ostatnio połykałam "Katedrę w Barcelonie" Falconesa i skończyłam to połykanie o pół do czwartej rano - prawie z kwileniem pierwszych ptaszków :-))))
Srebrzysta,ooo Katedrę też łyknęłam:)superowa jest!!!
No patrzcie! A ja ową "Katedrę" skreśliłam z mojej listy bibliotecznej bo mi siestra rzekła, że ona mroczna jest.A Wy twierdzicie,że warto?
No to dopiszę znowu.
Warto, warto! Średniowieczna Hiszpania jest faktycznie mroczna, ale wciąga bardzo. Teraz czekam na "Rękę Fatimy" tegoż autora - do grudnia!
Właśnie jadę do biblioteki to zapytam.Dzięki.
Greena polecam również "Monsiniore Kichot" (nie jestem pewien pisowni)na lato jak znalazł. A Chmielewska wcale nie jest babska, tylko unisex. No!
wojtek
Dzięki Wojtek-dopiszę do listy.
Prześlij komentarz